Potrzebne są nowe polsko-niemieckie mosty

Nie widać zagrożenia napływu imigrantów do Niemiec po wejściu Polski do strefy Schengen – pisze kierownik w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową, były radca Ambasady RP w Berlinie

Publikacja: 12.02.2008 00:16

Red

Zachodnią granicę kojarzymy głównie z nową swobodą podróżowania (Schengen), ale też z niepokojącymi sygnałami. Mam tu na myśli chłodne powitanie tej swobody po drugiej strony granicy, a nawet przykładzie niechęci do Polaków ze strony Niemców na terenach przygranicznych. Media informowały o zdemolowanych samochodach, nawoływaniu do montowania lepszych zamków do drzwi w niemieckich domach itp. Mamy do czynienia więc z nowym zjawiskiem czy tylko z nową odsłoną starego problemu, ujawnioną przez nasze członkostwo w Schengen?

Zniesienie kontroli granicznej w obszarze Schengen (w tym między Polską a Niemcami) jest normalnym etapem w procesie zrastania się Europy. Kilka tygodni po zniesieniu kontroli granicznej niemiecka prasa jednoznacznie informowała, że nie odnotowano jakiegokolwiek zwiększenia napływu nielegalnych imigrantów ani wzrostu aktywności kryminalnej w obszarze przygranicznym. Jednak napięcie między obywatelami z obu stron granicy chyba nieco wzrosło albo stało się bardziej widoczne.

Jakie są jego źródła, czy łączyć je należy z kwestią Schengen, znaczną aktywnością Polaków na terenach przygranicznych, czy też poszukiwać gdzie indziej?

Prócz oczywistych różnic wynikających z historii, mentalności, wyznawanych wartości powodem napięcia mogą być kwestie socjologiczno-ekonomiczne. Przez lata przyjmowano, że Niemcy są bogate, a Polska uboga. Myślenie takie wymaga korekty.

Dobrobyt Niemiec, mierzony produktem krajowym brutto (PKB) na osobę z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej, a więc urealniony poziomem cen w obu krajach, jest wyższy od dobrobytu Polski. To oczywiste, ale mniej już jest, że ledwie 2,2 razy. Dobrobyt ten jest rozłożony na terytorium Polski i Niemiec w sposób mocno nierównomierny. Nasze województwa osiągają 45 – 52 proc. PKB UE-27, natomiast przygraniczne niemieckie kraje związkowe – 75 – 90 proc. Oznacza to, że średnia dysproporcja tak zdefiniowanego dobrobytu nie jest znaczna.

Dodatkowym aspektem jest też względnie mocne promieniowanie gospodarcze Szczecina na drugą stronę ubogiej Meklemburgii-Pomorza Przedniego, w kierunku zabiedzonych miejscowości, jak Gartz, Löcknitz, Anklam czy Penkun, oraz impuls rozwojowy płynący z bardziej oddalonego od granicy dynamicznego Wrocławia.

Graniczna konfrontacja ducha przedsiębiorczości w układzie Polska – Niemcy daje nam wiele powodów do satysfakcji. Jesteśmy na ogół bardziej energiczni, elastyczni, potrafimy pracować dłużej i nie oczekujemy specjalnie wiele od strony państwa. Obca jest nam mentalność subwencyjna, tak powszechna po drugiej stronie granicy. Nowa polska ekspansywność i skuteczność nie wszystkim się podoba, bo może stanowić zagrożenie dla przedsiębiorczości wschodnioniemieckiej – przynajmniej na obszarze przygranicznym. Dlatego odpowiedzi wyjaśniającej napięcia trzeba szukać jeszcze dalej.

Ciekawa jest mapa zadowolenia Niemców. Przedstawiła ją renomowana niemiecka instytucja analityczna Deutsche Bank Research.

Graniczna konfrontacja ducha przedsiębiorczości w układzie Polska – Niemcy daje nam wiele powodów do satysfakcji. Obca jest nam jednak mentalność subwencyjna, tak powszechna po drugiej stronie granicy

W opublikowanym raporcie („Deutschland zum Wohlfühlen”, November 2007, w wolnym tłumaczeniu „Samopoczucie Niemiec”) znajdujemy tezy, które dla wieloletnich obserwatorów Niemiec nie są zaskakujące. Należy do nich np. ta, że dobre samopoczucie Niemców występuje tam, gdzie istnieje wysoki poziom zaufania do współobywateli, gdzie ludzie są zdrowi, mają dobrze płatną pracę, gdzie stopa urodzeń jest wysoka. Gdzie występuje niski poziom korupcji, wysoki poziom kształcenia, znaczne swobody gospodarcze i niewielki poziom ochrony miejsca pracy.

Najszczęśliwsze nie są jednak regiony najbogatsze, lecz raczej te, które pozostają w bezpiecznej odległości od nich – to mniejsze niemieckie miasteczka, gdzie ludzie są najszczęśliwsi.

A jakie wnioski z „mapy szczęścia” Niemiec płyną dla nas? Są niestety przygnębiające, a naukowo pierwszy raz zilustrowane na taką skalę. W pasie ok. 150 km od granicy polsko-niemieckiej poziom zadowolenia z życia Niemców, z drobnymi wyjątkami, jest najniższy w całych kraju. Regiony te, wśród 97 zdefiniowanych regionów badawczych Niemiec, plasują się na pozycjach 76. – 97., a więc na szarym końcu. Oznacza to, że Polacy niezapuszczający się w głąb Republiki Federalnej muszą być przygotowani na konfrontację z najbardziej sfrustrowaną częścią niemieckiego społeczeństwa. Frustracja ta nie jest prostą konsekwencją niskiego poziomu zamożności.

Autorzy rankingu wzięli pod uwagę różnorodne czynniki: poziom zadowolenia z życia, zaufania do współobywateli, ocenę swojego stanu zdrowotnego, bezrobocie, stopę urodzeń oraz dochód gospodarstw domowych.

Należy zauważyć, że obserwowane zjawiska nie ulegają szybkim przemianom, a ich konsekwencją jest odpływ ludności z terenów mało szczęśliwych do miejsc, gdzie możliwość realizacji życiowej jest większa. Dotyczy to szczególnie szczęśliwszych regionów Niemiec.

Pewną nowością, której nasilenie obserwujemy wraz z naszą akcesją do strefy Schengen, jest wypełnianie tej przestrzeni przez naszych obywateli, którzy często dość boleśnie są konfrontowani z murem niechęci. Dzieje się tak mimo istnienia (niezliberalizowanych do końca) czterech podstawowych unijnych wolności i braku kontroli granicznej. Wobec różnych „dużych” tematów w relacjach między Polakami a Niemcami powyższa kwestia wydaje się stosunkowo mało istotna.

Warto jednak zdawać sobie z niej sprawę i wiedzieć, że to nie my ją generujemy, gdy w naturalny sposób korzystamy z wszystkich dobrodziejstw unijnych wolności. Jest to być może również wyzwanie dla naszych polityków, by spróbowali zbudować nowe mosty na trudnym terenie wzajemnych nieufności.

Zachodnią granicę kojarzymy głównie z nową swobodą podróżowania (Schengen), ale też z niepokojącymi sygnałami. Mam tu na myśli chłodne powitanie tej swobody po drugiej strony granicy, a nawet przykładzie niechęci do Polaków ze strony Niemców na terenach przygranicznych. Media informowały o zdemolowanych samochodach, nawoływaniu do montowania lepszych zamków do drzwi w niemieckich domach itp. Mamy do czynienia więc z nowym zjawiskiem czy tylko z nową odsłoną starego problemu, ujawnioną przez nasze członkostwo w Schengen?

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację