W przypadku operatorów komórkowych to nie pojedyncze przypadki, tylko recydywa. Wiele może wyjaśnić rzut oka na ich wyniki finansowe. Zysk trzech firm, które zdominowały polski rynek komórkowy, to w sumie ok. 4 mld zł rocznie. Dokładnie tyle kosztowała budowa promu kosmicznego Endeavour (1,7 mld dol). To trochę jak walka o drogę do finansowych gwiazd.
Mimo to ciągłe przepychanki akcjonariuszy są zaskakujące, bo w innych dużych spółkach do tak poważnych konfliktów raczej nie dochodzi. A są one wyjątkowo bolesne. Walka Vivendi i Deutsche Telekom o kontrolę nad PTC zatrzymała ekspansję operatora sieci Era, który z pozycji lidera w ciągu trzech lat spadł na szary koniec komórkowego peletonu.
Czy tak samo będzie z Polkomtelem? Obawiam się, że to wcale niewykluczone. W spółce ścierają się interesy dużego międzynarodowego koncernu i firm państwowych. A to one w Polsce słyną z niestabilności. Ile razy w ciągu ostatnich trzech lat zmieniały się zarządy Orlenu, KGHM czy PGE? Ile razy strategie tych spółek ulegały zmianie? Ich przyszłość zależy od opcji politycznej, która akurat jest u władzy. O tym, kto zdobędzie kontrolę nad spółką, nie zadecyduje wcale wyrok sądu arbitrażowego, ale przyszłe transakcje między udziałowcami. A tymi rządzi resort skarbu.
PiS wskrzesił pomysł narodowego operatora komórkowego żywcem wyjęty z okresu gospodarki centralnie sterowanej. PO na razie czeka ze strategią telekomunikacyjną. A to tak naprawdę oznacza, że walka o Polkomtel jeszcze się na dobre nie zaczęła.