Trzeba umieć delegować zadania

Krzysztof Pawłowski, prezydent Wyższej Szkoły Biznesu – NLU w Nowym Sączu

Publikacja: 02.04.2008 07:36

Trzeba umieć delegować zadania

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Co pan uważa za swój największy sukces zawodowy?

Krzysztof Pawłowski: Niewątpliwie utworzenie i rozwój WSB-NLU, pierwszej polskiej uczelni ulokowanej na tzw. głębokiej prowincji, poza miastami akademickimi, i zbudowanie jej silnej marki. Stało się to dzięki niekonwencjonalnym działaniom i innowacyjności przy braku pieniędzy i braku wsparcia władz rządowych i samorządowych.

Kto jest dla pana autorytetem w biznesie?

Nie mam autorytetów biznesowych w tym rozumieniu, że się na kimś wzoruję, wykorzystuję jego doświadczenie. Oczywiście analizuję zachowanie się najlepszych światowych uniwersytetów, próbuję podpatrywać i analizować światowych liderów nie tylko w szkolnictwie wyższym, ale i biznesie.

Jaka lektura biznesowa miała na pana największy wpływ?

Niewątpliwie wśród lektur biznesowych publikacje i książki Druckera. Wśród lektur polskich autorów – książki mojego przyjaciela i konkurenta profesora Andrzeja Koźmińskiego. Inspiruję się też książkami profesor Jadwigi Staniszkis – formalnie nie o biznesie, ale ułatwiają one zrozumienie mechanizmów rządzących światem.

Jakie cechy powinien mieć dobry menedżer?

Najważniejszą jest chyba umiejętność delegowania uprawnień w dół i cecha trudna do jednoznacznego nazwania i zdefiniowania – ja ją nazywam sympatią do ludzi i traktowaniem pracowników firmy jako ludzi, a nie narzędzia czy roboty.

Jakie jest pana motto w biznesie?

Przytoczę słowa Bernarda Shawa: „Człowiek normalny przystosowuje się do rzeczywistości, która go otacza, człowiek szalony stara się otoczenie przystosować do swoich planów i działań”.

Kiedy i jak zarobił pan pierwsze pieniądze w biznesie?

To zabawne, ale ja nigdy nie zarobiłem pieniędzy dla siebie, pomijając wynagrodzenie. Bo nigdy nie stworzyłem własnej firmy, takiej zorientowanej na zysk. Jestem założycielem, fundatorem uczelni, ale ona nie jest moją własnością.

Czy i jaką firmę pan podziwia?

Trudno podziwiać firmy. Podziwiać można ludzi, którzy je stworzyli i nimi kierują. Podziwiam twórców i top menedżerów Microsoftu, Google’a. Następny to mój dobry znajomy, przedsiębiorca i naukowiec z Izraela Dov Moran. W Polsce podziwiam Leszka Czarneckiego oraz moich sądeckich przyjaciół Kazimierza Pazgana i Ryszarda Florka, którzy z niczego stworzyli duże firmy.Gdy po dobrych rocznych wynikach ma pan do wyboru dać premie wszystkim pracownikom albo wysokie nagrody dla najlepszych, co pan wybiera?

W szkolnictwie wyższym czy całej edukacji trudno mówić o dobrych czy złych rocznych wynikach. Nagradzać należy tylko najlepszych uczonych i dydaktyków, natomiast w zapleczu dydaktyki i administracji nagradzać należy najlepsze zespoły, bo one decydują o pracy uczelni.

Rz: Co pan uważa za swój największy sukces zawodowy?

Krzysztof Pawłowski: Niewątpliwie utworzenie i rozwój WSB-NLU, pierwszej polskiej uczelni ulokowanej na tzw. głębokiej prowincji, poza miastami akademickimi, i zbudowanie jej silnej marki. Stało się to dzięki niekonwencjonalnym działaniom i innowacyjności przy braku pieniędzy i braku wsparcia władz rządowych i samorządowych.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska