Euro wymaga porozumienia polityków

- Słabością referendum w sprawie euro jest to, że składa się z jednego prostego pytania, a problem wprowadzenia euro, kosztów i korzyści tego kroku jest bardziej złożony - mówi Andrzej Wojtyna, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i członek Rady Polityki Pieniężnej

Publikacja: 17.11.2008 03:18

Euro wymaga porozumienia polityków

Foto: PARKIET, Małgorzata Pstrągowska Mał Małgorzata Pstrągowska

[b]RZ: Sytuacja na rynkach finansowych nieco się uspokoiła. Czy najgorsze już za nami?[/b]


[b]Andrzej Wojtyna:[/b] Chciałbym mieć nadzieję, że apogeum kryzysu jest za nami. Ale, niestety, nie ma zbyt wielu przesłanek za takim stwierdzeniem. Kilka miesięcy temu wydawało się, że kryzys będzie łaskawy dla Europy, teraz mamy drugą odsłonę z podstawowym pytaniem dotyczącym Polski: jak dalece uda nam się stopień spowolnienia gospodarczego ograniczyć. Inaczej schodzi się z 2 proc wzrostu do zera, inaczej z 7 proc. do 3,5 proc.

[b]W naszym przypadku scenariusz miękkiego lądowania gospodarki jest możliwy?[/b]

Myślę, że spowolnienie do ok. 3,5 proc. w przyszłym roku byłoby przyzwoitym wynikiem i jest realne. Warto dostrzegać pozytywne aspekty spowolnienia, podobnie jak było w przypadku spowolnienia z początku dekady. Do niedawna w gospodarce rysowały się nierównowagi – znaczna dynamika wzrostu kredytów czy rosnący deficyt na rachunku bieżącym. Będzie to też okazja do restrukturyzacji firm.


[b]Kryzys nas jeszcze mocno nie dotknął, ale obserwując na rynek międzybankowy widać, że tam sytuacja niewiele różni się od tego, co się dzieje w Europie[/b]


To pewien paradoks, bo spadek zaufania na rynku międzybankowym jest taki sam u nas jak na bardziej dotkniętych kryzysem rynkach. Jednak bezpośrednie skutki będą ograniczone, bo to, co w normalnych czasach uważane było za pewną słabość gospodarki, czyli np. niska relacja kredytów do PKB, teraz staje się czynnikiem, który nas chroni. U nas ciągle wiele firm w niewielkim stopniu korzysta z kredytów. Ale warto pamiętać, że przy obecnych nastrojach informacja o problemach jednego z banków mogłaby wywołać efekt domina w postaci np. masowego wycofywania depozytów. Powrót zaufania między bankami u nas będzie stopniowy i będzie odzwierciedleniem powrotu zaufania między bankami w Europie Zachodniej. Choć oczywiście nie można wykluczyć jakichś działań ze strony RPP. W tej chwili najważniejsza jest lepsza komunikacja między NBP a bankami, a także koordynacja działań z nadzorem i Ministerstwem Finansów, by nie dochodziło do dziwnych sytuacji, w których wymaga się od NBP, aby gwarantował transakcje na rynku międzybankowym, co leży w kompetencji rządu.


[b]Rząd zaprezentował mapę drogową wejścia do strefy euro. Ale wciąż nie wiemy, czy dojdzie do politycznego porozumienia w tej sprawie.[/b]


Mapa drogowa nie jest kluczową sprawą. Kluczowe jest wiążące zobowiązanie między stroną rządową, prezydentem a opozycją z dokładnym określeniem warunków. To dawałoby gwarancję, że druga strona się nie wycofa. Tu mamy już opóźnienie. Myślałem, że rząd szybciej przejdzie do rozmów politycznych, i sądziłem, iż mapa drogowa będzie uwzględniała kluczowe uzgodnienia polityczne. Nie wyobrażam sobie, żeby można było wchodzić do ERM2 bez zmiany konstytucji. Mam nadzieję, że wszyscy to rozumieją.


[b]PiS nadal uzależnia zgodę na zmianę konstytucji od referendum w sprawie euro. Co pan sądzi o tym pomyśle?[/b]


To nie jest dobry pomysł, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to karta przetargowa. Lepszym pomysłem mogłoby być zamówienie kilku bardzo gruntownych sondaży, przeprowadzonych nawet przez firmy z zagranicy. Słabością referendum jest to, że składa się z jednego prostego pytania, a problem wprowadzenia euro, kosztów i korzyści tego kroku jest o wiele bardziej złożony. Niezłym pomysłem były np. stosowane w Wielkiej Brytanii testy Browna, które wyznaczały gospodarce dodatkowe kryteria przyjęcia euro, poza tymi tradycyjnymi. To bardzo pobudziło i uporządkowało debatę na temat euro, włączyło w nią wiele ośrodków badawczych i grup społecznych. W Polsce nie było tak naprawdę rzetelnej debaty na ten temat. Od czegoś trzeba zacząć, ale u nas nie ma nawet stosownego forum do rozpoczęcia takiej rozmowy – dobrze byłoby, gdyby ważny ośrodek państwowy, jak np. kancelaria prezydenta, miał zespół doradców ekonomicznych – z kimś trzeba wymieniać profesjonalnie poglądy i wspomagać wypracowywanie politycznego porozumienia w sprawie euro.


[b]Dodatkowo szef zespołu przygotowującego w NBP raport o korzyściach i kosztach euro został odwołany w chwili, kiedy formułowane były wnioski.[/b]


[wyimek]Słabością referendum w sprawie euro jest to, że składa się z jednego prostego pytania, a problem wprowadzenia euro, kosztów i korzyści tego kroku jest bardziej złożony[/wyimek]


To bardzo niekorzystne zjawisko, tym bardziej że popyt na rzetelne opracowanie na ten temat jest duży. Wszystko po to, by unikać w debacie nieprofesjonalnych argumentów, które wymieniane są dziś przez polityków. A teraz kto inny będzie pisał wnioski w raporcie NBP. To zaważy na jego odbiorze, ale oprócz tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. Sądziłem, że osoby z kierownictwa Biura Integracji ze Strefą Euro NBP będą naturalnymi kandydatami do zespołu negocjującego warunki przystąpienia do strefy euro.


[b]Jak ważna jest kwestia ścieżki przyjęcia euro dla polityki RPP? [/b]


W zależności od tych planów będzie można wskazać kierunki przyszłej ścieżki stóp procentowych. Jeżeli plany wejścia do strefy euro zostaną podtrzymane, to pewnie wymagało to będzie dostosowania polityki pieniężnej, utworzenia poduszki bezpieczeństwa, tak by nie powtórzyć przypadku litewskiego, gdzie zadecydowały setne ułamki procent. Dlatego tak pilną sprawą jest zawiązanie politycznej umowy w sprawie euro, bo na razie stanowisko polityczne w tej kwestii jest bardzo mało stabilne.


[b]Czy nie obawia się pan problemów ze spełnieniem wymaganych kryteriów?[/b]


Trzeba brać różne scenariusze pod uwagę, także możliwość wystąpienia deflacji w niektórych gospodarkach europejskich. Musimy myśleć też o scenariuszu japońskiej straconej dekady. Stąd zapewne decyzje Fedu i EBC o obniżkach stóp, które pewnie się jeszcze nie skończyły. To wszystko ma zapobiec wystąpieniu scenariusza japońskiego w postaci spirali deflacyjnej. W Polsce inflacja będzie spadać, ale może to się dziać wolniej. Tak samo jest z kryterium fiskalnym – przy silnym spowolnieniu może się pojawić kwestia cyklicznego zwiększenia deficytu. Są zagrożenia, ale to nie powód, by odkładać cały proces przyjmowania euro. 


[b]W polityce RPP mamy dziś coś na kształt nastawienia neutralnego. Kiedy RPP przejdzie do nastawienia łagodnego i zacznie ciąć stopy?[/b]


To może stać się szybko, ale równie dobrze nie można wykluczyć scenariusza odwrotnego. Trzeba patrzeć też na to, co się dzieje ze złotym. A nawet jeżeli przeszlibyśmy relatywnie szybko do odpowiednika nastawienia łagodnego, to nie oznacza to, że szybko dojdzie do obniżek, np. w ciągu miesiąca. Musi się rozstrzygnąć sprawa z euro. Poza tym jest kwestia złotego – mocny złoty w ciągu dwóch ostatnich lat bardzo pomagał w walce z inflacją. A siła złotego zależy od postępów na drodze do euro.


[b]Wynika z tego, że nie można jednoznacznie powiedzieć, że w 2009 r. dojdzie do obniżek?[/b]


Nie można. RPP będzie musiała się wykazać elastycznością w decyzjach. Ważne będzie też to, co ostatnio zrobiły i co będą robić inne banki centralne, bo mimo różnic w stanie koniunktury są też granice w tolerowaniu dysparytetu stóp procentowych.


[ramka]Droga do euro


W 2004 r. NBP przygotował już raport o korzyściach i kosztach przyjęcia euro. Wynikało z niego, że korzyści dominują nad kosztami. Ale w 2007 r. prezes NBP Sławomir Skrzypek zapowiedział stworzenie nowego raportu. Jego przygotowaniem zajął się zespół kierowany przez dr. Cezarego Wójcika. Prace badawcze trwały prawie półtora roku, a na kilka tygodni przed sformułowaniem wniosków z funkcji dyrektora Biura Integracji ze Strefą Euro NBPzostał odwołany Cezary Wójcik. Zastąpił go Paweł Kowalewski, a raport ma być opublikowany w grudniu. [/ramka]

[b]RZ: Sytuacja na rynkach finansowych nieco się uspokoiła. Czy najgorsze już za nami?[/b]

[b]Andrzej Wojtyna:[/b] Chciałbym mieć nadzieję, że apogeum kryzysu jest za nami. Ale, niestety, nie ma zbyt wielu przesłanek za takim stwierdzeniem. Kilka miesięcy temu wydawało się, że kryzys będzie łaskawy dla Europy, teraz mamy drugą odsłonę z podstawowym pytaniem dotyczącym Polski: jak dalece uda nam się stopień spowolnienia gospodarczego ograniczyć. Inaczej schodzi się z 2 proc wzrostu do zera, inaczej z 7 proc. do 3,5 proc.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację