Kryzys globalny ? zadania krajowe

- Świat powinien zmierzać do celu, jakim jest wspieranie gospodarki i stabilizacja rynków finansowych. Wprawdzie na tle innych krajów UE, Polska trzyma się nieźle, ale to nie znaczy, że nie istnieje potrzeba zwiększenia polskiej aktywności na tym polu - pisze Błażej Wajszczuk, członek zarządu ACI Polska, diler Fortis Bank Polska S.A.

Aktualizacja: 26.11.2008 09:15 Publikacja: 25.11.2008 13:53

Kryzys globalny ? zadania krajowe

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Mamy już prawie pełny obraz źródeł obecnego kryzysu. Biorąc pod uwagę, jak niewiele tygodni dzieli nas od dnia, w którym padła ocena: to jest kryzys finansowy, świat wie już dużo o przyczynach, ale ciągle niezbyt wiele o skutkach.

Kryzys był efektem globalnego boomu kredytowego, bagatelizowania ryzyka, stosowania przez uczestników rynku nadmiernej dźwigni finansowej, a także nadużywania mało przejrzystych instrumentów i operacji finansowych, które okazały się toksyczne dla całego rynku.Kryzys finansowy stał się powodem do bezprecedensowej międzynarodowej współpracy w dziedzinie polityki gospodarczej.

Tylko skoordynowane operacje banków centralnych oraz międzynarodowych instytucji finansowych mogą powstrzymać skażenie gospodarki finansowymi toksynami.

Aby nadal normalizować rynki i gospodarkę, potrzebne są doraźne wysiłki stabilizacyjne, ale główny ciężar działań powinien się skupić na pracach regulacyjnych. Konieczna jest także standaryzacja prawa, aby unikać „arbitrażu regulacyjnego”. Wymaga to ujrzenia wielu spraw w nowym świetle.

Jednak w praktyce, nawet w UE, trudno o pełną koordynację i ujednolicenie nadzoru w sektorze finansowym. W rezultacie to do władz i instytucji krajowych należy wybór środków uwzględniających ogólne, globalne uwarunkowania, a jednocześnie efektywnie wspierające własny rynek i gospodarkę.

[srodtytul]Problem zaufania[/srodtytul]

Kryzys kredytowy, z którym mamy do czynienia w tej chwili jest ciągle groźny, gdyż wiąże się z podważeniem zaufania w sektorze finansowym, jak i wobec tego sektora. Bez tego nie może dobrze funkcjonować ani rynek międzybankowy, ani też rynek detaliczny. Uczestnicy rynku i klienci banków mają ten sam problem; obawiają się zawierać transakcje nie znając poziomu ryzyka, w jakie się angażują. Łączy się z tym kwestia równowagi na rynku.

Przy braku zaufania na rynku, obieg pieniądza jest zakłócony, a banki muszą przepłacać, aby pozyskać środki na finansowanie. W konsekwencji ograniczają akcję kredytową dostosowując ją do kosztu pieniądza i fizycznej możliwości jego pozyskania.

Skalę problemu łatwo dostrzeże nawet osoba z minimalną wiedzą o rynkach finansowych – wystarczy, że obejrzy spoty reklamowe w telewizji czy uliczne billboardy. Banki gotowe są płacić za depozyty 8, 9, a czasem nawet 10-procentowe odsetki przede wszystkim dlatego, że nie mają innego wyjścia. Finansowanie się na rynku międzybankowym stało się w tej chwili prawie niemożliwe, więc banki zwracają się po finansowanie do indywidualnych depozytariuszy.

Ale odzyskanie zaufania klientów, mimo bardzo atrakcyjnych warunków, na jakich przyjmowane są lokaty, może być nawet trudniejsze niż powrót do współpracy międzybankowej. Przykład? W ostatnim czasie z polskich banków indywidualni klienci wycofali 6 mld zł, a zdecydowali się ponownie ulokować w bankach tylko 1,5 mld zł.

W skali międzynarodowej wyglądało to w ten sposób, że gdy np. banki w Irlandii uzyskały rządowe, 100-procentowe gwarancje dla depozytów, spowodowało to gwałtowny spadek depozytów w bankach brytyjskich. Kolejne kraje, które wprowadzały gwarancje dla depozytów powodowały odpływ gotówki z banków nie objętych tym programem. Sytuacja została w końcu częściowo wyjaśniona poprzez deklarację UE w sprawie podwyższenia kwoty gwarancji depozytów do 50 tys. euro.

Banki były i są instytucjami zaufania publicznego. Tego zaufania teraz szczególnie brakuje. A jednocześnie, nawet w Polsce, gdzie nie doszło do większych bankowych strat kredytowych, skutki kryzysu są dotkliwe dla klientów. Pogorszyła się bowiem ich pozycja na rynku, gdyż bardziej restrykcyjnym normom ostrożnościowym w bankach, towarzyszą rosnące odsetki od kredytów.

[srodtytul]Kluczowa pozycja NBP[/srodtytul]

Trwa dyskusja, jakie działania powinien w tych warunkach podejmować rząd, jakie NBP a jakie instytucje nadzoru finansowego. Główne pytanie sprowadza się do tego, jak odblokować istniejące zatory na rynku i stabilizować rynek, aby zapewnić finansowanie gospodarki. Wśród propozycji znajdują się apele o udzielenie przez rząd i NBP gwarancji na operacje na rynku międzybankowym, sugestie dokapitalizowania banków państwowych, ale także propozycje bezpośredniego wsparcia dla firm.

Jak do tej pory kluczowa jest pozycja NBP. Pierwszy krok nasz bank centralny zrobił, stwarzając możliwość finansowania się poprzez zastaw obligacji skarbowych. Banki mogą w ten sposób pożyczać pieniądze pod zastaw obligacji w regularnych operacjach trzymiesięcznych.

Dodatkowo NBP, w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku może organizować operacje zwiększające płynność o dowolnym okresie zapadalności. Pozytywną stroną tych operacji jest na pewno ich cena, oscylująca dla terminów jedno- i dwutygodniowych w okolicy 6.15 proc. oraz dla terminów trzymiesięcznych na poziomie 6.25 proc. Daje to możliwość pozyskiwania pieniądza znacznie poniżej aktualnej stawki WIBOR 3M. Ponadto warunkiem uplasowania emisji obligacji lub bonów skarbowych przez Ministerstwo Finansów na aukcjach jest możliwość ich finansowania, a operacje NBP taką możliwość dają.

Wydaje się, że działania NBP nie byłyby potrzebne w takiej skali gdyby w Polsce funkcjonował sprawny międzybankowy rynek repo czyli pożyczek pod zastaw papierów. W tej chwili banki unikają takich transakcji głównie ze względu na brak wypracowanych standardowych umów oraz podwójne opodatkowanie. Gdyby nie te problemy rynek dużo szybciej wróciłby do równowagi, jeśli chodzi o cenę krótkiego pieniądza, pozwalając NBP koncentrować swoje wysiłki na innych obszarach.

Kolejnym problemem, z jakim musiał się zmierzyć rynek jest problem z finansowaniem w walutach obcych m.in. we franku szwajcarskim. Do tej pory banki wykorzystywały transakcje typu swap do zamiany złotówek na waluty. Niestety wraz z postępującym kryzysem kredytowym to źródło zaopatrzenia w walutę się wyczerpało. W kłopoty popadły też niektóre zagraniczne banki-matki polskich filii, co dodatkowo pogorszyło dostępność walut.

Odpowiedzią NBP na to zapotrzebowanie rynku są transakcje typu swap. Banki mogą zamienić złotówki na euro i dolary, a od niedawna, dzięki umowie ze szwajcarskim bankiem centralnym, bezpośrednio na franki.

Z punktu widzenia banków problem w tego typu transakcjach sprowadza się głównie do ceny oferowanych franków. W transakcji FX SWAP cena wynika z różnicy w dwóch stopach procentowych. Bank oddaje złotówki do NBP po określonej stopie i pozyskuje CHF po stopie odpowiadającej oprocentowaniu tej waluty na rynku. Ze złożenia tych dwóch stóp powstaje cena wyrażona w punktach swapowych.

W ostatniej tygodniowej transakcji banki oddawały bardzo tanio PLN, bo po 4.8 proc pozyskując w zamian CHF po stawce LIBOR. Właśnie ze względu na cenę banki zgłosiły popyt tylko na 15 mln CHF. Operacja z 19 listopada oferowała już bankom dużo lepsze warunki. Po pierwsze termin transakcji wynosił 84 dni co z punktu widzenia płynności jest dla banku atrakcyjniejszą alternatywą niż operacje jednotygodniowe. Po drugie banki oddawały złotówki po stopie referencyjnej (6%), aby pożyczyć CHF po stopie LIBOR 3M.

Odnosząc to do rynku można uznać te warunki za bardzo dobre, co widać zresztą w dużo większym popycie wynoszącym 180 mln CHF. Mimo wszystko nie wydaje się żeby ten instrument był w stanie odblokować rynek kredytów denominowanych we frankach.Wynika to z faktu, że korzystanie z tych operacji obwarowane jest wieloma restrykcjami. Banki nie mogą wykorzystać pozyskanych środków do obrotu międzybankowego, a zgodnie z zaleceniem KNF banki nie mające zapewnionego finansowania we frankach powinny w ogóle zrezygnować z oferowania tego typu kredytów. Produkt ten w obecnej postaci może być więc instrumentem ostatniej szansy dla banków zagrożonych utratą płynności w walutach obcych.

Z operacjami NBP wiąże się jeszcze jedno ciekawe zjawisko z dziedziny psychologii rynku. Wydaje się, że podobnie jak w innych krajach, niektóre banki celowo nie biorą udziału w operacjach NBP lub zmniejszają ich skalę, aby nie zostały posądzone o kłopoty finansowe.

[srodtytul]Jakie perspektywy?[/srodtytul]

Obraz rynku jest w tej chwili bardzo ciekawy. Powoli pojawiają się symptomy poprawy nastrojów. Banki, które gotowe są płacić za depozyty od ludności dużo powyżej stopy WIBOR starają się zawierać transakcje głównie na krótkie, trzymiesięczne okresy. Może to świadczyć o oczekiwaniu na poprawę sytuacji w przyszłym roku.

Rynek międzybankowy, który przy prognozach spadku inflacji ciągle wysoko kwotuje stawki WIBOR wlicza dużą premię za płynność.

Z drugiej strony jednak rynek FRA oparty na tych samych stawkach WIBOR wycenia, że przy utrzymywaniu się premii za płynnośc w okresie 9 miesięcy powinna nastąpić obniżka oprocentowania na rynku międzybankowym o ponad 150 punktów bazowych. Można też powiedzieć, że rynek wycenia obniżki o 100 pkt przy założeniu, że zniknie premia za płynność. Jak widać przy obydwu założeniach rynek wycenia bardzo pozytywny scenariusz.

Stawki LIBOR na głównych rynkach światowych faktycznie zmniejszają się już od kilku tygodni. Jednak tam drogą do spadku tych stawek były gwarancje państwowe na depozyty międzybankowe. W Polsce jest to na razie w sferze rozważań.

[b]Autor jest członkiem zarządu [link=http://www.acipolska.pl/]ACI Polska[/link] oraz dilerem w Fortis Bank Polska. [/b]

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację