[b]Rz: W 2009 r. podwyżki cen energii dla przemysłu mogą wynieść nawet 50 – 60 proc.[/b]
[b]Mariusz Swora:[/b] Podwyżki w takiej wysokości, w połączeniu ze spadającą produkcją przemysłową oraz widmem dekoniunktury, tworzą wrażenie schizofrenii. Taka skala jest w stanie zrujnować każde przedsiębiorstwo. Jest nieracjonalna z punktu widzenia firm energetycznych. Można przypuszczać, że w przyszłym roku zaczną one mieć poważne problemy ze ściąganiem należności za rachunki. Mam jednak nadzieję, że jest to jakaś chwilowa aberracja.
[b]Firmy handlujące energią argumentują, że kupują ją drogo od producentów i dlatego muszą podnieść ceny dla klientów. Jakie są argumenty przeciwko temu?[/b]
Podstawowymi argumentami są możliwa dekoniunktura i spadający popyt. Na zachodzie Europy i w USA kryzys już powoduje, że spadają ceny surowców i energii.
Lekiem na problemy odbiorców miała być swoboda wyboru sprzedawcy energii, ale w praktyce nie przyniosła efektu.Mamy do czynienia ze zjawiskiem „zamknięcia konsume- nta” w jego możliwościach wyboru. Ze swojej strony robimy wszystko, aby zmiana sprzedawcy była łatwa i bardziej przejrzysta. Najwięksi odbiorcy nie dostają konkurencyjnych ofert, a jeżeli nawet je otrzymają, to ceny są zbliżone. A poza tym nadmiernie wysokie.