Ostrożniej z publicznymi oskarżeniami

Liczne i, jak się okazuje, nie zawsze zasadne oskarżenia korupcyjne spowodowały zmianę stosunku społeczeństwa do osób, wobec których takie zarzuty były wysuwane.

Publikacja: 30.05.2009 01:48

Marek Wierzbowski, prof. Uniwersytetu Warszawskiego,wiceprezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych

Marek Wierzbowski, prof. Uniwersytetu Warszawskiego,wiceprezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych

Foto: Rzeczpospolita

Do niedawna jeszcze osoba oskarżana o korupcję musiała liczyć się ze społecznym ostracyzmem – wyrzuceniem poza krąg osób predysponowanych do pełnienia funkcji publicznych. Dziś społeczeństwo jest świadome, że publiczne wysuwane oskarżenia niekoniecznie muszą się potwierdzić.

Wydaje się, że niejednokrotnie publiczne oskarżenia wysuwane są na wyrost, bez uprzedniego posiadania materiału dowodowego, z którego by to wynikało. Później toczą się trwające latami postępowania, w wyniku których dochodzi albo do ich umorzenia, albo wniesienia aktu oskarżenia, lecz nieprowadzącego do skazania.

Przyczyn tego stanu można upatrywać nie tylko w pochopności publicznie formułowanych oskarżeń.

Przepisy karne sformułowane są w sposób nadmiernie ogólny (jak np. „działania na szkodę spółki” – art. 585 k. s. h.).

Osoby uważające się za poszkodowane często wybierają donos do prokuratury jako sposób zadośćuczynienia własnym krzywdom. Prokuratorzy nie dysponują często wiedzą ani niezbędnym doświadczeniem w zakresie działalności gospodarczej. Biegli, z których korzysta prokuratura, nie zawsze mają odpowiednie kwalifikacje do oceny zagadnienia. To wszystko prowadzi do wszczynania postępowań, które później trwają latami.

Nie zawsze jednak tak bywa – czasami osoba dotknięta takim oskarżeniem dobrowolnie poddaje się karze. Wielu osobom zajmującym kierownicze stanowiska przeciągające się postępowanie karne może uniemożliwiać dalsze zatrudnienie lub znalezienie nowej pracy. W lepszej sytuacji są osoby samozatrudnione, choć i one mają problemy z powodu już samego postawienia im zarzutów, nie mówiąc o wniesieniu aktu oskarżenia.

Niedawno widziałem dwa procesy członków zarządów poważnych spółek trwające w obu przypadkach lat niemal dziesięć, od momentu kiedy miały miejsce zdarzenia skutkujące wszczęciem procesu. To się nie mieści w żadnych standardach.

Do niedawna jeszcze osoba oskarżana o korupcję musiała liczyć się ze społecznym ostracyzmem – wyrzuceniem poza krąg osób predysponowanych do pełnienia funkcji publicznych. Dziś społeczeństwo jest świadome, że publiczne wysuwane oskarżenia niekoniecznie muszą się potwierdzić.

Wydaje się, że niejednokrotnie publiczne oskarżenia wysuwane są na wyrost, bez uprzedniego posiadania materiału dowodowego, z którego by to wynikało. Później toczą się trwające latami postępowania, w wyniku których dochodzi albo do ich umorzenia, albo wniesienia aktu oskarżenia, lecz nieprowadzącego do skazania.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację