WIG20 od połowy marca wzrósł o 67 proc. Na rynkach azjatyckich zwyżki przekroczyły 100 proc., a indeks chiński Shanghai B-shares wzrósł już o ponad 150 proc. W roku 2008 inwestorzy w poszukiwaniu bezpiecznych lokat wycofywali się z rynków rozwijających się. W efekcie zostały one bardzo mocno przecenione, a ich waluta osłabiona.

To była świetna okazja do inwestycji. Największe banki rekomendowały zakupy walut i akcji rynków rozwijających się. W pierwszej połowie roku inwestorzy do funduszy inwestujących na tych rynkach wpłacili rekordową kwotę 35 mld dol. Okres wakacyjny oraz publikacja wyników finansowych za II kwartał 2009 r. miały być momentem osłabienia koniunktury na rynkach akcji i złapania przez nie oddechu. Stało się jednak odwrotnie. Wyniki części spółek pozytywnie zaskoczyły inwestorów i po kilkutygodniowym okresie wahania w drugiej połowie lipca popyt na akcje na rynkach rozwijających się ponownie został odbudowany. Tak silne i długotrwałe zwyżki nie są pozytywnym sygnałem dla sytuacji na rynkach akcji w drugiej połowie roku.

Obecnie rosną obawy inwestorów o wzrost inflacji w kilkuletnim horyzoncie, a tym samym wzrosty stóp procentowych na świecie. Objawia się to chociażby zwiększonym zainteresowaniem inwestycjami w obligacje zabezpieczone przed inflacją. Dane z ostatnich kilku miesięcy wskazują jednak na to, że scenariusz inflacyjny nie jest prawdopodobny. Szybki wzrost bezrobocia znacząco osłabia sytuację konsumentów w USA. Wskaźnik wyprzedzający Conference Board mierzący zaufanie konsumentów zmalał po lipcu po raz drugi z rzędu. Podobnie w lipcu pogorszył się wskaźnik zaufania konsumentów University of Michigan. Dane o osłabiającym się popycie potwierdziły także dane o PKB w II kwartale. W tej sytuacji mówienie o presji inflacyjnej nie ma uzasadnienia. Dzięki temu stopy procentowe w wielu krajach będą mogły pozostać na niskich poziomach przez dłuższy czas.

Zagrożeniem tego scenariusza mogą stać się zakupy spekulacyjne. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej opinii o powstającej kolejnej bańce na rynkach akcji. W takiej sytuacji część środków może zostać przeniesiona z akcji do innych kategorii inwestycji – instrumentów dłużnych albo, co gorsze, na rynek towarowy. W tym drugim przypadku może się to zakończyć dalszymi zwyżkami cen surowców, co nie wpłynie pozytywnie na trwałość wzrostu gospodarczego w długim terminie.