Za długo trwają postępowania dotyczące nieprawidłowości

Prof. Marek Wierzbowski - wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych

Publikacja: 06.08.2009 01:03

prof. Marek Wierzbowski

prof. Marek Wierzbowski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Niedawno „Rzeczpospolita” odsłoniła przypadek ujawnienia i wykorzystania informacji poufnej, uznany ze względu na rozmiar i liczbę osób zaangażowanych, za jeden z największych w dziejach naszego rynku kapitałowego. Mianowicie informacja dotycząca wyników PGNiG za drugi kwartał 2008 r. została przekazana ze spółki pracownikowi jednej z firm inwestycyjnych. Dalej informacja ta była przekazywana między kilkunastoma pracownikami firm inwestycyjnych.

Fakt ten pociągnął za sobą zbycie znacznych wolumenów akcji PGNiG, co spowodowało spadek ceny. Większość sprzedających akcje spółki stanowili inwestorzy instytucjonalni z czterech grup finansowych. Sprawa jest w toku postępowań karnych i administracyjnych. Jeżeli potwierdzą się te informacje, można się spodziewać pociągnięcia tej grupy osób do odpowiedzialności karnej, a także nałożenia sankcji administracyjnych przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Te wieści nasuwają kilka refleksji. Zarówno ujawnienie informacji poufnych, jak i ich wykorzystanie są najuważniej analizowanymi czynami w polskiej regulacji rynku kapitałowego. Przyjmuje się bowiem, że stanowią one naruszenie zasady równego dostępu inwestorów do informacji, co podważa zaufanie do rynku i pociąga za sobą odnoszenie korzyści majątkowych przez jednych inwestorów kosztem innych, pozbawionych takiej informacji.

Nie jest to przy tym klasyczny przypadek, kiedy ktoś, uzyskawszy informację o fakcie, który będzie skutkował spadkiem ceny, dokonuje sam transakcji, zbywając posiadane papiery. Podejrzanymi w tym przypadku będą osoby zawodowo działające na rynku, które powinny być świadome karalności działań. Jak można się domyślać, wykorzystały one informacje nie tyle we własnym interesie, ile w interesie swoich pracodawców, ewentualnie klientów, samemu nie odnosząc z tego żadnych bezpośrednich korzyści.

Uderza też naiwność, pozwalająca na odtworzenie sekwencji przepływu informacji i działań na rynku. Niestety, bardzo źle świadczy o profesjonalizmie tych osób, które nie umiały się zachować w sytuacji konfliktu interesów – czy wykorzystać powzięte informacje, co jest przestępstwem, czy nie zrobić tego, co wówczas byłoby działaniem na niekorzyść ich pracodawców i klientów. Zdaje się, że przeważyło to ostatnie.

Co musi niepokoić, to długość trwania postępowań – mówimy o zdarzeniach, które miały miejsce w sierpniu 2008 r., więc rok temu.

Niedawno „Rzeczpospolita” odsłoniła przypadek ujawnienia i wykorzystania informacji poufnej, uznany ze względu na rozmiar i liczbę osób zaangażowanych, za jeden z największych w dziejach naszego rynku kapitałowego. Mianowicie informacja dotycząca wyników PGNiG za drugi kwartał 2008 r. została przekazana ze spółki pracownikowi jednej z firm inwestycyjnych. Dalej informacja ta była przekazywana między kilkunastoma pracownikami firm inwestycyjnych.

Fakt ten pociągnął za sobą zbycie znacznych wolumenów akcji PGNiG, co spowodowało spadek ceny. Większość sprzedających akcje spółki stanowili inwestorzy instytucjonalni z czterech grup finansowych. Sprawa jest w toku postępowań karnych i administracyjnych. Jeżeli potwierdzą się te informacje, można się spodziewać pociągnięcia tej grupy osób do odpowiedzialności karnej, a także nałożenia sankcji administracyjnych przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację