[b]„Rzeczpospolita”:[/b] Jak ocenia Pan polski plan, by w 2020r. popłynął prąd z pierwszej elektrowni jądrowej? Skoro Polska nie ma praktycznie żadnych doświadczeń w inwestycjach atomowych na skalę przemysłową i działa tylko jeden reaktor badawczy.
[b]Paul Amoravain:[/b] Cel rządu – czyli rok 2020 – jest ambitny, ale osiągalny. Jego realizacja wymaga przede wszystkim terminowego wykonania całego planu działań na lata 2009-2012 określonego w "Polityce energetycznej Polski do 2030 roku" dla energetyki jądrowej. Ten trzyletni okres powinien umożliwić stworzenie odpowiednich warunków, by energia jądrowa w Polsce stała się rzeczywistością. Regulacje te dotyczą przede wszystkim prawa atomowego, urzędu dozoru oraz kształcenia kadry technicznej, ale ważna jest także akceptacja opinii publicznej dla energii jądrowej oraz - co oczywiste - wybór lokalizacji.
[b]Od czego zależy powodzenie inwestycji w Polsce, którą buduje się od podstaw?[/b]
Osiągnięcie celu 2020 roku wymaga terminowej realizacji wszystkich zadań określonych w planie do 2012 roku. Przesunięcie czy opóźnienie bodaj jednego z nich odbije się negatywnie na dalszych etapach harmonogramu. Nie będzie projektu bez lokalizacji. Aby pierwsza elektrownia ruszyła w 2020 roku, jej lokalizacja musi być ustalona już pod koniec 2010 roku. Ważny jest też wybór technologii. Możliwość wykorzystania doświadczeń innych operatorów i standaryzacji projektów jest dużym atutem w realizacji inwestycji „green field”, i przemawia za wyborem już sprawdzonej technologii.
[b]Co dla Polski będzie największym wyzwaniem -przygotowanie programu atomowego czy sama realizacja i zdobycie pieniędzy na budowę?[/b]