Po niezwykłym pesymizmie z początku 2009 r. obecnie nie powinno być trudno o pozytywną niespodziankę w postaci lepszych danych makroekonomicznych. Widoczna jest stopniowa poprawa produkcji przemysłowej, którą dodatkowo potwierdza szybki wzrost wskaźników koniunktury. Choć skuteczność badań koniunktury w przewidywaniu wzrostu PKB w Polsce bywa podawana w wątpliwość, zmiany niektórych indeksów nie tylko mogą, ale i powinny napawać optymizmem.
Trudno zignorować szybki wzrost wskaźnika PMI, który wyraźnie przekroczył graniczny poziom 50 punktów. To o tyle istotne, że w przeszłości ten indeks skutecznie przewidywał zmiany trendu w dynamice wzrostu PKB. W drugim kwartale 2008 r., przed rzeczywistym załamaniem aktywności gospodarczej, sygnalizował szybkie pogorszenie dynamiki PKB. Dziś mamy do czynienia z lustrzanym odbiciem tamtego spadku, spójnym z ożywieniem w kształcie litery „V”. Od dłuższego czasu coraz więcej czynników wskazuje, że w krótkim okresie dynamika wzrostu PKB może wyraźnie przekroczyć 3 proc. Niektóre modele oparte właśnie na indeksie PMI sugerują, iż takiemu scenariuszowi można przypisać bardzo wysokie prawdopodobieństwo – sięgające 90 proc.
Osiągnięciu relatywnie wysokiej dynamiki wzrostu PKB na przełomie 2009 i 2010 r. powinien sprzyjać proces odbudowy zapasów. Załamanie popytu krajowego i zagranicznego spowodowało bowiem wyraźną redukcję zapasów do poziomów, które mogą się okazać niewystarczające w obliczu wzrostu liczby nowych zamówień. Przyspieszeniu dynamiki PKB w ujęciu rok do roku sprzyjać powinna też niska baza odniesienia, gdyż coraz lepsza aktywność gospodarcza w 2010 r. będzie porównywana z bardzo słabym początkiem 2009 r.
Najważniejsze pytanie, które się obecnie nasuwa, dotyczy tego, czy tak dobra sytuacja gospodarcza ma szansę się utrzymać dłużej. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że polska gospodarka pozostanie na ścieżce wzrostowej przez cały rok i ryzyko ponownego głębokiego załamania jest raczej niewielkie. Ale przesadą byłoby oczekiwać, że każdy kolejny kwartał będzie wyraźnie lepszy od poprzedniego. Zarówno efekt związany z odbudową zapasów, jak i niską bazą w końcu wygaśnie, a wtedy dynamika wzrostu gospodarczego straci swój impet.