Sugeruje, że ów akcjonariat to świadomi swoich kroków ludzie, którzy kupując perły polskiej gospodarki, uczestniczą w czymś szczególnym. Działają dla dobra Polski. Tymczasem tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, nic nie dzieje się z takich pobudek. Interes muszą mieć obie strony. A stronami w tym biznesie są Skarb Państwa i akcjonariusze.

[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/06/22/cezary-adamczyk-akcjonariat-wyborczy/]Skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]

Dla tych ok. 230 tys. inwestorów, którzy zapisali się na akcje PZU i Tauronu, głównym powodem była chęć zysku.

A gdzie interes Skarbu Państwa? Obok oczywistego faktu zainkasowania w obu ofertach miliardów złotych jest jeszcze perspektywa prywatyzacji samej giełdy. Być może stworzenie tzw. akcjonariatu obywatelskiego to część strategii jej sprzedaży. Dzięki niemu podnoszą się parametry giełdy. Rośnie liczba rachunków inwestycyjnych, obroty, a więc i zyski GPW.

Być może jest jeszcze jeden interes. Cena akcji Tauronu ustalona została grubo poniżej podanej wcześniej ceny maksymalnej. Oczywiście głównym kryterium jej ustalenia było zainteresowanie zgłoszone przez instytucje. Ale czy zgoda skarbu na jej obniżenie o prawie 20 proc. nie była spowodowana czymś więcej? Akcjonariat obywatelski stanowi siłę tylko nieco mniejszą, niż dostał Marek Jurek w wyborach prezydenckich, a każdy głos jest na wagę złota. Przy tej cenie niezły zarobek na debiucie jest niemal pewny. Zadowolenie akcjonariuszy wyborców też.