Ostatnio spór dotyczy prób kupna przez PKO Bank Polski akcji Banku Zachodniego WBK. Po jednej stronie barykady jest były premier Jan Krzysztof Bielecki, a po drugiej były szef banku centralnego Leszek Balcerowicz. To spór dwóch polityków doskonale znających tajniki transformacji gospodarczej – dziś różnią się co do tego, czy i jak bardzo kryzys na rynkach finansowych powinien zmienić drogę rozwoju ekonomicznego Polski.

Należy podziwiać Leszka Balcerowicza za konsekwencję, za to, że od lat twardo trzyma się swojej drogi – im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej. Jednak wizja Jana Krzysztofa Bieleckiego, czyli elastyczne podejście do kwestii własności państwowej, warta jest poważnego przemyślenia. Przede wszystkim dlatego, że patrzy on na państwo przez pryzmat swojego biznesowego doświadczenia.

A w prawdziwym biznesie powinno się oceniać inwestycje, jedynie biorąc pod uwagę ich ekonomiczną sensowność, niezależnie od takiej czy innej ideologii. Może więc – wbrew ostrzeżeniom Balcerowicza – PKO BP powinien powalczyć o BZ WBK.

Ten spór nie dotyczy wyłącznie banków. Spójrzmy na inną firmę, w której państwo ma dużo do powiedzenia – na Polkomtel (pakiety kontrolne akcji mają w niej czołowe polskie tuzy – PKN Orlen, KGHM Polska Miedź czy Polska Grupa Energetyczna). Ta telekomunikacyjna spółka nie jest już w stanie sama zwiększyć sprzedaży. Musi więc zacząć kupować inne firmy. A co jest na sprzedaż? Tylko inne mniej lub bardziej zależne od państwa przedsiębiorstwa. Efektem takich transakcji mogłoby być stworzenie Telekomunikacji Polskiej Bis – czegoś w typie krajowego operatora telekomunikacyjnego, o którym mówili już politycy PiS.

Przyglądając się temu projektowi, należy zapomnieć, co i kiedy mówili politycy. Lepiej się przyjrzeć, czy ta wizja ma sens biznesowy. A jeśli ma – to warto spróbować. Ryzyko nie będzie wielkie – gdyby przedsięwzięcie biznesowe zaczęło się zamieniać w polityczne, powstrzyma to współwłaściciel Polkomtelu – brytyjski operator Vodafone.