Oczekiwanie na gospodarczy cud

Można powiedzieć: tego należało się spodziewać. Paniczna wyprzedaż akcji na światowych giełdach widoczna w ostatnich dniach to najlepsze świadectwo braku wiary inwestorów w światową gospodarkę

Aktualizacja: 24.08.2011 19:51 Publikacja: 05.08.2011 19:49

Ale to też dowód realizacji zysków osiągniętych w trakcie hossy trwającej na rynkach kapitałowych od pierwszej połowy 2009 r. Trudno więc nie zapytać, czy ta hossa miała, jak mówią ekonomiści, "fundamentalne" podstawy i kto pomógł we wzroście cen akcji oraz ożywieniu gospodarki.

By znaleźć odpowiedź, warto sobie przypomnieć, jak świat wychodził z ostatniego kryzysu. Przed upadkiem banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. na rynku nieruchomości napęczniała bańka, która potem gwałtownie pękła. Wtedy politycy i większość banków centralnych uznali, że za wszelką cenę trzeba ratować gospodarkę i kolejne instytucje finansowe (dopuszczenie do upadku Lehmana uznano za błąd), nie patrząc na negatywne konsekwencje podejmowanych działań.

Receptą na ożywienie miało być m.in. zwiększanie wydatków budżetowych, obniżanie stóp procentowych i drukowanie pieniędzy w nadziei, że w pewnym momencie silnik światowej gospodarki zaskoczy i będzie ostro pracował bez wsparcia.

I wydawało się, że tak może być. Po rynku krążył tani pieniądz, który przeznaczano na zakupy akcji, bo to przecież one dają zazwyczaj największe zyski. A chciwość i pragnienie jak największego zarobku są obecne w świecie finansów od zawsze. Co więc ułatwili politycy, rynki wykorzystały. I napompowano kolejną bańkę.

Ale w pewnej chwili inwestorzy przypomnieli sobie, że długi poszczególnych państw nie mogą rosnąć w nieskończoność. Stąd też ostatni kryzys w strefie euro i USA. A mizerne perspektywy światowej gospodarki wzmocniły tylko chęć pozbycia się najbardziej ryzykownych instrumentów. W takich czasach lepiej mieć w portfelu szwajcarskiego franka niż akcje spółek.

Obecne spadki na giełdach, choć gwałtowne, są jednak - jak do tej pory - mniejsze niż po upadku Lehman Brothers. Czy można mieć nadzieję, że sytuacja się szybko odwróci? Sposobem na rozwiązanie problemów strefy euro miała być pomoc udzielana kolejnym krajom i próba wmówienia światu, że Grecja odda wszystkie swoje długi. Oraz zwiększenie limitu zadłużenia w Ameryce.

Jednak, jak widać, zaklinanie rzeczywistości ma swój kres. Do uzdrowienia sytuacji konieczne jest więc zaciśnięcie pasa przez największych światowych dłużników. Wtedy fundamenty pod kolejny okres gospodarczej prosperity będą pewniejsze.

Ale to też dowód realizacji zysków osiągniętych w trakcie hossy trwającej na rynkach kapitałowych od pierwszej połowy 2009 r. Trudno więc nie zapytać, czy ta hossa miała, jak mówią ekonomiści, "fundamentalne" podstawy i kto pomógł we wzroście cen akcji oraz ożywieniu gospodarki.

By znaleźć odpowiedź, warto sobie przypomnieć, jak świat wychodził z ostatniego kryzysu. Przed upadkiem banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. na rynku nieruchomości napęczniała bańka, która potem gwałtownie pękła. Wtedy politycy i większość banków centralnych uznali, że za wszelką cenę trzeba ratować gospodarkę i kolejne instytucje finansowe (dopuszczenie do upadku Lehmana uznano za błąd), nie patrząc na negatywne konsekwencje podejmowanych działań.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne