Wiarygodność kluczowa w kryzysie

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC

Publikacja: 20.01.2012 03:45

Red

Trzeba dziś stosować się do kilku prostych zasad. Po pierwsze, zdawać sobie sprawę, że wszystkie kraje są pod czujnym i nieufnym okiem uczestników rynku. Wiadomo, że światowe finanse są w stanie wzburzenia, więc nic dziwnego, że nikt nie ma już ochoty nikomu wierzyć na słowo, a złe emocje przeważają nad dobrymi. Nie wystarczy mówić: „obniżenie nam ratingu to bzdura". Powiedział tak Barack Obama, komentując pół roku temu perspektywę obniżenia przez agencję S&P wiarygodności kredytowej USA. I teoretycznie miał rację, bo przecież dopóki rządzący w Waszyngtonie dysponują maszynami do druku dolarów (które cały świat bez wahania akceptuje jako zapłatę) i druku obligacji (które przerażeni inwestorzy też gotowi są w każdej ilości kupić), rząd amerykański po prostu nie może zbankrutować. Ale emocje okazały się silniejsze od zdrowego rozsądku, więc rating USA został obniżony.

Po drugie, trzeba wiedzieć, że jeśli ma się nadmierne długi, trudno przekonać uczestników rynku, iż nawet najbardziej radykalne działania oszczędnościowe wystarczą do zażegnania problemu. Mario Monti przekonuje, że Włochy są zdeterminowane, by oszczędzać i bez najmniejszego poślizgu spłacać długi. Robi to w profesjonalny i budzący szacunek sposób. Ale wystarczy najmniejsze załamanie nastrojów, by wiara we Włochy pryskała, a rating spadał.

Po trzecie, trzeba pamiętać, że w takiej sytuacji nie ma też pola manewru dla polityki budżetowej. Nicolas Sarkozy może prężyć muskuły, powtarzając jak mantrę, że Francja jest potęgą gospodarczą i równym partnerem Niemiec. Ale kiedy Niemcy mają 1 proc. PKB deficytu budżetowego, a Francja 6 proc., uczestnicy rynków po prostu w to nie wierzą. I rating spada.

Po czwarte, niezbędne jest przekonanie rynków o trwałości działań oszczędnościowych. Viktor Orban wskazuje na ograniczenie skali deficytu, ale że wszyscy wiedzą, iż zrobił to za pomocą jednorazowych sztuczek, Węgry mają rating śmieciowy.

Po piąte, nie wolno zapominać i o tym, że agencje ratingowe interesują się nie tylko stanem budżetu, ale także tym, co się kryje w sektorze bankowym. Austria może się pochwalić niezłą dyscypliną budżetową, ale jej banki poszalały sobie za granicą, więc o przyszłe problemy nietrudno. Rating w dół.

Po szóste, trzeba chuchać i dmuchać na wzrost gospodarczy, dbając o zachowanie konkurencyjności kraju. Portugalia, Hiszpania – choćby nie wiadomo co robiły – nie powstrzymają spadku zaufania (chyba że jak w przypadku Grecji sięgnie dna). Bo ich gospodarki są słabe, konkurencyjność wyparowała, a zamiast wzrostu czeka je recesja.

No i po siódme, trzeba liczyć się z tym, że nie jest się Niemcami. Holandia i Finlandia mają nie gorsze wskaźniki gospodarcze. Ale co wolno Berlinowi, nie wolno innym, więc ich rating ma perspektywę negatywną. W skrócie kilka rad dla Polski: być ostrożnym, powstrzymać wzrost długu, nie ryzykować z nadmiernym deficytem, nie zastępować trwałych działań sztuczkami, patrzeć pilnie, co się dzieje w bankach, dbać o konkurencyjność, pamiętać, że Polska to nie Niemcy. Proste, prawda?

Trzeba dziś stosować się do kilku prostych zasad. Po pierwsze, zdawać sobie sprawę, że wszystkie kraje są pod czujnym i nieufnym okiem uczestników rynku. Wiadomo, że światowe finanse są w stanie wzburzenia, więc nic dziwnego, że nikt nie ma już ochoty nikomu wierzyć na słowo, a złe emocje przeważają nad dobrymi. Nie wystarczy mówić: „obniżenie nam ratingu to bzdura". Powiedział tak Barack Obama, komentując pół roku temu perspektywę obniżenia przez agencję S&P wiarygodności kredytowej USA. I teoretycznie miał rację, bo przecież dopóki rządzący w Waszyngtonie dysponują maszynami do druku dolarów (które cały świat bez wahania akceptuje jako zapłatę) i druku obligacji (które przerażeni inwestorzy też gotowi są w każdej ilości kupić), rząd amerykański po prostu nie może zbankrutować. Ale emocje okazały się silniejsze od zdrowego rozsądku, więc rating USA został obniżony.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację