Po­stęp tech­no­lo­gicz­ny jest nie­ubła­ga­ny. Tym bar­dziej gdy to­wa­rzy­szy mu sta­ły po­stęp eko­no­mi­ki pro­duk­cji. Moż­li­we, że ni­gdy w hi­sto­rii ludz­ko­ści tech­no­lo­gia nie roz­wi­ja­ła się tak szyb­ko jak w cią­gu ostat­nich 20 – 30 lat. I ni­gdy nie dzia­ło się to w tak glo­bal­nej ska­li. Przy­naj­mniej w służ­bie kon­sump­cji roz­ryw­ki i zdo­by­wa­niu in­for­ma­cji. Wy­star­czy wy­mie­nić kil­ka cy­fro­wych re­wo­lu­cji, któ­re mia­ły miej­sce w tym cza­sie.

Fa­ni mu­zy­ki prze­szli dro­gę od po­wszech­nych pod ko­niec lat 80. na­grań na ka­se­tach, przez CD, DVD po mu­zy­kę w for­ma­tach cy­fro­wych. Od walk­ma­nów przez od­twa­rza­cze MP3 po wszech­stron­ne te­le­fo­ny. W pe­wien spo­sób za­to­czy­li­śmy ko­ło – od sin­gla przez je­go za­po­mnie­nie po od­ro­dze­nie dzię­ki sprze­da­ży pli­ków MP3. Wca­le nie mniej spek­ta­ku­lar­nie od­by­ło się to w przy­pad­ku wi­deo. Od ka­set VHS, przez na­gra­nia na CD po DVD czy Blu­-ray.

Do­stęp też uległ zmia­nie – wy­po­ży­czal­nie fil­mów i te­le­wi­zja po­wo­li od­da­ją po­la vi­deo on de­mand, cy­fro­wym na­gry­war­kom czy te­le­wi­zji in­ter­ne­to­wej. Moż­na do te­go do­rzu­cić jesz­cze re­wo­lu­cję w te­le­fo­nii – od sta­cjo­nar­nych te­le­fo­nów z nu­me­rycz­ną tar­czą po współ­cze­sne smart­fo­ny. A wi­sien­ką na tor­cie po­stę­pu i ka­ta­li­za­to­rem cy­fro­wej re­wo­lu­cji ostat­nie­go ćwierć­wie­cza był i jest In­ter­net. Im­pet tych zmian jest tak du­ży, że każ­dy ro­dzaj in­for­ma­cji i roz­ryw­ki jest ada­pto­wa­ny przez tech­no­lo­gię w służ­bie wy­go­dy je­go od­bior­ców.

Ta­ka jest też dro­ga ga­zet. Nie ma bo­wiem in­nych po­wo­dów niż przy­zwy­cza­je­nie, by tech­no­lo­gie cy­fro­we nie wy­par­ły ga­ze­to­we­go pa­pie­ru. Prze­ma­wia za tym nie tyl­ko wy­go­da użyt­kow­ni­ka, ale i ra­chu­nek eko­no­micz­ny. Ro­sną­ca po­pu­lar­ność ta­ble­tów, wspar­ta co­raz niż­szy­mi kosz­ta­mi ich wy­two­rze­nia, to przy­kład ta­kiej kro­czą­cej ewo­lu­cji. A z tym, co nie­unik­nio­ne, prę­dzej czy póź­niej trze­ba się na­uczyć żyć. I zde­cy­do­wa­nie le­piej być w for­pocz­cie zmian, niż za ni­mi nie­ na­dą­żać. W koń­cu ostat­nich gry­zą psy.