Polska droga do łupków wchodzi w kolejny etap. Za nami apel ministra skarbu, który – delikatnie to ujmując – poprosił prezesów spółek energetycznych o finansowe wsparcie firm mających koncesje na poszukiwanie gazu z łupków.

Rynek słusznie odebrał to jako przymus, a nie miłą zachętę. Zwłaszcza że ci, którzy mogli mieć inne zdanie od ministra skarbu, nie uzyskali poparcia swoich rad nadzorczych i po prostu „ze względów zdrowotnych" lub „rodzinnych" zrezygnowali z pełnienia swoich prestiżowych funkcji. Presja jest więc ogromna. Albo jesteś z nami, ale już nie grasz z nami w piłkę. Koniec, kropka.

Wyprzedzając metodą dedukcji myśl przewodnią naszych polityków, zapewne chodzi im o to, by nasze firmy nie sabotowały ewentualnej, acz realnie możliwej, szansy na rewolucyjną zmianę naszego bilansu energetycznego. W międzyczasie jednak polskie państwowe firmy, głównie PKN Orlen i PGNiG, które mają koncesje, były o krok od podpisania umów o współpracę z zagranicznymi koncernami specjalizującymi się w wydobyciu i przemysłowym wykorzystaniu nowego rodzaju błękitnego paliwa. Jeszcze przed wyborami Orlen miał podpisać umowę z jednym z liderów tego segmentu zza oceanu, firmą Encana. Po pierwsze, miał się podzielić kosztownymi koncesjami, po drugie, polski gaz łupkowy miał zyskać geopolitycznego partnera na brukselskich salonach – w postaci twardych graczy z Teksasu.

Stało się inaczej: mamy robić wszystko sami. Za tym stoją jak zwykle polskie demony. Chodzi bowiem o to, że obecne wyceny wartości koncesji są zapewne kilka, jeśli nie kilkaset, razy niższe, niż będą warte za trzy czy pięć lat, kiedy potwierdzą się nasze zasoby. Skarb Państwa kierował się więc obawami, że za kilka lat decydenci będą musieli tłumaczyć się przed NIK i prokuraturą, że nie przewidzieli tego skoku cenowego i działali na szkodę państwa. Ten paradoks testowaliśmy w wielu przypadkach biznesowej historii Polski.

Obawiam się, by przy okazji polonizacji odwiertów łupkowych rząd nie zaczął nieporadnie faworyzować państwowych firm. A cały nowy sektor, jaki się rodzi na naszych oczach, musi być traktować en bloc. Wszyscy – firmy kontrolowane przez Skarb Państwa, spółki prywatnych krajowych inwestorów i wielkie koncerny amerykańskie czy kanadyjskie – muszą czuć, że działają na tych samych, prawnie uwiarygodnionych, zasadach. To jest klucz do powodzenia projektu, jakim jest przemysłowe wydobycie surowca z pokładów skał łupkowych już w 2014 roku.