Jest teraz szóstym prezesem tej instytucji od momentu jej powstania w 1958 r. I obejmuje bank w bardzo trudnym momencie, kiedy rating EBI jest pod presją (S&P nie wyklucza wręcz jego obniżenia).
Phlippe Maystadt był prezesem europejskiego banku finansującego największe projekty infrastrukturalne w krajach UE i w krajach rozwijających się od 12 lat – przez dwie kadencje. A skoro był przez dwie i bardzo tę pracę lubił, chciał zostać na trzecią. I wydawało się, że wybory na stanowisko nowego szefa EBI będą zwykłą formalnością. Nie było tak i choć Maystadt bardzo chciał pozostać na tym stanowisku, to Hiszpanie wystawili kandydaturę byłej minister ds. robót publicznych Magdaleny Alvarez, a Niemcy właśnie Hoyera. Przy tym Niemcy od lat narzekają, że potęga gospodarcza ich kraju nie znajduje odzwierciedlenia w obsadzaniu stanowisk w najbardziej prestiżowych instytucjach międzynarodowych, a nawet europejskich.
Tak było chociażby z kandydaturą obecnego prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju Thomasa Mirowa, który musiał odczekać, aż wygaśnie kadencja Francuza Jeana Lemierre. Teraz jednak Berlin postawił sprawę na ostrzu noża i zbudował koalicję popierającą Hoyera.
Ostatecznie więc w głosowaniu ministrów finansów zdecydowano, że Maystadt odejdzie, a zastąpi go Hoyer. Nie obyło się przy tym bez zgrzytów, ponieważ przedstawiciel Niemiec w zarządzie EBI Matthias Kollatz-Ahnen i wiceprezes tej instytucji od roku 2006 złożył swoją rezygnację.
Nowy szef EBI jest ekonomistą z wykształcenia. Jego zawodowa kariera jednak była związana raczej z dyplomacją – był sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Niemiec, gdzie odpowiadał za sprawy europejskie, oraz członkiem Bundestagu. Jednocześnie przez lata pełnił obowiązki komisarza w komitecie współpracy niemiecko-francuskiej.