Na początku roku zawsze mam deja vu. Związkowcy i zarządy spółek węglowych jak zwykle o tej porze boksują się w sprawach płacowych. Dziś mieli rozmawiać o podwyżkach w Katowickim Holdingu Węglowym, ale zmienili zdanie i spotkają się jednak 2 kwietnia (dobrze, że nie dzień wcześniej, bo kto by wtedy w ich ustalenia uwierzył...). Dwie firmy temat płac zamknęły. I to nawet bez trzaskania drzwiami, choć w Bogdance w negocjacjach pomagać musiał nawet mediator. Najostrzejsza walka płacowa paradoksalnie trwa w firmie, gdzie górnik zarabia najlepiej, czyli w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. I chyba tam ten spór może potrwać najdłużej. A Polacy znów się irytują, że górnicy czegoś chcą. Ja też chcę – wygrać w totolotka, pojechać na Grand Prix Formuły 1 w Singapurze... Tyle, że górnikiem to ja nie chcę zostać za żadne pieniądze.
Kilka lat temu też myślałam: ile to oni nie zarabiają, jakie to oni przywileje mają. No...mają. Ale robotę trudną też mają. I wszyscy Polacy są górnikami, gdy jest katastrofa, taka jak na Halembie czy Wujku-Śląsku. Bo tak poza tym to górnicy są grupą zawodową najbardziej be (co zresztą często obserwuję w komentarzach naszych Czytelników). Gdy ktoś mnie pyta o górnicze uprawnienia, proponuję wycieczkę na dół do kopalni – wtedy porozmawiajmy. Przypominam bowiem, że nie tylko górnicy mają w tym kraju przywileje. Nie wskazując palcami, kilka takich grup zawodowych też jest, i też walczy o swoje, o podwyżki, strajkuje, często bardziej dotkliwie, choć nie tak spektakularnie jak górnicy... A jak jest w górnictwie? Zapraszam wszystkich, a sceptyków najbardziej, 27 marca na godz. 10 do hotelu Qubus. My też co roku o tej porze mamy nasze forum Polski Węgiel. O płacach i przywilejach też porozmawiamy. Zapraszam.