Otóż od kilku miesięcy rynki oraz ekonomiści (w tym również autor niniejszego wpisu) z uporem sygnalizowali, że w 2012 roku stopy procentowe mogą zostać obniżone, a w najgorszym wypadku pozostaną bez zmian. W kwietniu jednak Rada Polityki Pieniężnej postanowiła sprowadzić dyskusję na inne tory. Po pierwsze RPP wyraźnie zaostrzyła ton swojego komunikatu, sugerując wręcz możliwość podwyżki stóp procentowych w maju lub czerwcu. Po drugie, szef banku centralnego zasugerował, że jednym z powodów zaostrzenia tonu była chęć przekonania analityków, że RPP naprawdę nie ma zamiaru obniżać stóp. Jeżeli Rada chciała to osiągnąć, to właśnie jej się udało. Obecnie ekonomiści korygują swoje scenariusze, a niektórzy uwierzyli Radzie na tyle, że zaczęli mówić o podwyżkach.
To, że oczekiwania rynkowe są korygowane nie powinno dziwić. W końcu to Rada Polityki Pieniężnej ustala poziom stóp procentowych i jeżeli jej członkowie wierzą, że podwyżka jest potrzebna, to rzeczywiście mogą to zrobić. I to nawet jeżeli taka decyzja może przynieść więcej szkód niż korzyści.
Ewentualna podwyżka stóp procentowych w najbliższych miesiącach mogłaby okazać się błędem porównywalnym do tego, który RPP popełniła w 2004 roku. Wówczas władze monetarne pospiesznie zacieśniła politykę pieniężną w odpowiedzi na przejściowe ożywienie poprzedzające wejście Polski do Unii Europejskiej. Wkrótce jednak gospodarka wyhamowała i RPP była zmuszona wycofać się ze swoich decyzji, obniżając stopy procentowe. Podobnie Europejski Bank Centralny podniósł stopy w połowie 2011 roku tylko po to, by zaraz potem je wyraźnie obniżyć. Podobieństwo obecnej sytuacji do tej z 2004 oraz 2011 polega na tym, że również teraz istnieją poważne przesłanki do tego, aby spodziewać się wyraźnego spowolnienia w dalszej części roku. O ile w ostatnim kwartale 2011 r. wzrost gospodarczy był wciąż stymulowany prze inwestycje (w tym inwestycje infrastrukturalne), trudno spodziewać się kontynuacji tego trendu po Euro 2012. Do tego dochodzi pogorszenie na rynku pracy, słabość konsumpcji oraz gorsze perspektywy eksportu po umocnieniu złotego. Zresztą nawet sam bank centralny podkreśla to w swojej projekcji, choć RPP zdaje się ignorować ten argument.
Jak widać polska Rada Polityki Pieniężnej próbuje właśnie ponownie wejść do tej samej rzeki, w której znalazła się już w 2004 roku. Czy jest to błąd, czy też prawidłowa strategia okaże się dopiero za kilka lub kilkanaście miesięcy. Jednak powtórzenie tego samego błędu byłoby zdecydowanie bardziej kosztowne dla reputacji RPP niż utrzymywanie stóp zbyt długo na zbyt niskim poziomie.
Autor jest głównym ekonomistą banku Citi Handlowy.