Jedną z największych zagadek ekonomicznych jest dla mnie pytanie, dlaczego nauczyciele mało zarabiają? I to na całym świecie – średnia pensja nauczyciela od USA, przez bogatą Norwegię po relatywnie biedną Polskę nie odbiega znacząco od średniej krajowej. W niektórych krajach jest nieco wyższa, w innych nieco niższa od tej średniej, choć zasadniczo nauczyciele nie należą do wyższych sfer dochodowych. Pomimo faktu, że ich rola dla wzrostu dochodu jest gigantyczna.
Dlaczego tak jest, jeżeli energia poświęcona przez polityków, ekonomistów i publicystów na machanie żuchwami w zachwalaniu roli edukacji jest co najmniej równa całej energii wiatrowej dostępnej światu? Umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dużo zarabiają menadżerowie – bo często ich umiejętność polega na najlepszym wykorzystaniu potencjału dużych grup ludzi. Umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mało zarabiają robotnicy drogowi – bo relatywnie dużo ludzi umie wykonywać takie prace. Generalnie ludzie zarabiają tyle, ile wynosi ich produktywność, ile dają firmie.
Ale dlaczego w takim razie mało zarabiają nauczyciele? Przecież badania pokazują, że dobry nauczyciel znacznie podbija szanse młodego człowieka na wysoki dochód w życiu. Inwestycja w dobrego nauczyciela to pewnie jedna z najlepszych inwestycji w życiu – płaci się relatywnie mało, a zarabia relatywnie dużo. Zarabia człowiek, zyskuje cała gospodarka.
Odpowiedzi można udzielić wiele, korzystając z różnych teorii ekonomicznych. Edukacja jest w rozwiniętym świecie przymusowa, ze względu na potencjalnie duże zewnętrzne koszty ignorancji rodziców, a jeżeli jest przymusowa to dużą rolę spełnia w niej państwo. A jeżeli państwo to wiadomo, że pensje są niskie – państwo rzadko dobrze płaci. Choć nie jest to pewnie doskonałe wyjaśnienie i zapewne nie jedyne jakie można przytoczyć. Pewne jest natomiast, że im bardziej nieefektywny system płac w oświacie tym gorzej dla gospodarki.
Pozostańmy w Polsce, bo problemy innych krajów są w każdym przypadku nieco odmienne. Tytuł zamieszczony przeze mnie jest nieco prowokacyjny – nie twierdzę, że należy zwiększyć ogólne budżetowe wydatki na nauczycieli, a przynajmniej nie bezwarunkowo, czyli bez szerszej reformy oświaty. Symboliczny wzrost płac nie zmotywuje najlepszych nauczycieli do lepszej pracy, nic nie da gorszym, a podniesie tylko poziom wydatków publicznych. Wątpliwe, czy podwyżka płac dla nauczycieli w 2009 r. miała pozytywny wpływ na jakość edukacji.