Polska jest na dobrej drodze

Dziś mówimy o Grecji, ale jej problemy w mniejszym natężeniu ma każdy kraj w Europie – mówi Danucie Walewskiej prezes Boston Consulting Group

Publikacja: 04.06.2012 03:30

Polska jest na dobrej drodze

Foto: ITAR-TASS

Rz: Co oznacza ten kryzys dla przyszłości Europy?

Hans-Paul Buerkner:

Mamy problemy demograficzne, kłopoty z funduszami na cele socjalne, niską konkurencję całych branż, a nawet krajów. Ten kryzys był więc nie do uniknięcia i Europa musi przejść przez ogromnie trudny okres dostosowania. Na to potrzeba czasu, ale sam proces dodatkowo będzie bolesny. Ponad połowa Europejczyków ma więcej niż  50 lat, aby więc sprostać wyzwaniom kurczącej się siły roboczej i wydłużającemu się czasowi życia, trzeba zmienić systemy emerytalne. Nie może być tak, że ktoś pracuje 30 lat, a potem kolejne 30 żyje z emerytury. W tej sytuacji wszystkie kraje, gdzie pracownicy odchodzą na emeryturę w wieku 55 – 60 lat, muszą wydłużyć okres pracy uprawniający do pobierania emerytury. Musi być to przynajmniej 67 lat, a w niektórych przypadkach nawet 70 lat. Trzeba też wszystko zrobić, by zatrzymać pracowników, ponieważ ich liczba nieustannie spada, oraz rozwiązać problem imigracji, ale przede wszystkim poprawić konkurencyjność, która nieustannie spada. Europa musi być bardziej efektywna kosztowo, by skutecznie rywalizować z producentami azjatyckimi i latynoamerykańskimi, nawet już także z Afryki. Dzisiaj wszyscy mówimy o Grecji, która jest przypadkiem ekstremalnym, ale jej problemy w mniejszym natężeniu odczuwa po trochu każdy kraj europejski.

Są jednak kraje, które radzą sobie lepiej. Od czego to zależy?

Od mądrego zagospodarowania czasu gospodarczego wzrostu. Polska jest tym krajem, który dobrze wykorzystał ostatnie 20 lat. Wzrost gospodarczy był znaczący, poprawiła się sytuacja w oświacie i widać tego efekty. Widać Polaków pracujących w całej Europie, więc jesteście konkurencyjni, bo inaczej nikt by was nie zatrudniał. Polska jest na dobrej drodze. To dlatego fabryki przesuwają się z Zachodu właśnie do waszego kraju. Dla Polski, tak samo jak dla Czech, widzę bardzo dobrą przyszłość. Także Niemcy się zmieniły, wiele firm poddało się restrukturyzacji i dzisiaj są tego efekty. Mamy jeszcze pozytywne przykłady z krajów skandynawskich i Wielkiej Brytanii. Jestem przekonany, że dzisiejsze przemiany, jakie następują w Europie Południowej, także dadzą korzystne efekty.

Wszystko musi zostać wyczyszczone. Nikt nie będzie w nieskończoność dokapitalizowywał banków

Czy wierzy pan w to, że euro przetrwa?

Tak, euro przetrwa, ale nie wszystkie kraje będą w stanie je utrzymać. Jestem przekonany, że Grecja wyjdzie ze strefy w ciągu kilku najbliższych miesięcy, ponieważ bardzo silna obecnie skrajna lewica w tym kraju odrzuca wspólną walutę. A w sytuacji, kiedy politycy obiecują tam podwyższenie pensji i emerytur, chęć ze strony innych krajów europejskich, aby pomóc Grecji, jest bardzo ograniczona.

Tylko Grecja? Dzisiaj wspomina się również o Hiszpanii...

Najprawdopodobniej tylko Grecja. Bo w Hiszpanii, Portugalii i we Włoszech jednak prowadzone są kluczowe reformy, więc te kraje, wprowadzając niezbędne zmiany, dokonają podstawowych zmian w swoich systemach gospodarczych.

Jak pan widzi w takim razie sytuację Grecji „dzień po"? Przecież Europa nie może powiedzieć: OK, wyszliście ze strefy euro, to radźcie sobie sami.

Oczywiście, że nie. Można temu krajowi nadal udzielić wsparcia, tak, aby nie doszło tam do totalnego rozkładu. Grecy, wracając do drachmy, łatwiej będą w stanie wprowadzić działania dostosowawcze. Drachma jest walutą znacznie słabszą od euro, więc Grecja zarobi na turystyce, wszystko, co ten kraj sprzedaje za granicę, będzie bardziej konkurencyjne. Grecy jednak będą musieli dostosować się do stylu życia, na jaki ich stać. Dzisiaj pensje pracowników państwowych i emerytury są wypłacane z pożyczonych pieniędzy.

W takim razie, co się stanie z tym długiem?

Nikt nie wierzy, że Grecy kiedykolwiek spłacą swoje długi. Część zostanie rozłożona na inne terminy spłat, reszta nie zostanie spłacona nigdy.

Dziś europejskie banki szukają kapitału, wyprzedają aktywa, agencje ratingowe obniżają ich oceny, powstaje błędne koło. Jakie jest wyjście z tej sytuacji?

Banki muszą wyczyścić swoje bilanse. To także praca na dekadę. Mamy problem obligacji opartych na wątpliwych inwestycjach w USA, kredyty hipoteczne w Hiszpanii i Irlandii, greckie papiery rządowe. To wszystko musi zostać wyczyszczone i naprawione. Innego wyjścia nie ma, bo nikt nie będzie w nieskończoność dokapitalizowywał banków. Okazało się, że wiele z nich zaangażowało się w działalność, której nie rozumiało. Teraz muszą za to zapłacić. Byli też konsumenci zaciągający kredyty, których nie rozumieli – np. w Polsce we frankach szwajcarskich. Dlatego banki też czeka głęboka restrukturyzacja.

Widzimy w Europie tendencję, że liderzy, którzy wygrywają wybory, chcą gospodarczego wzrostu. Jak go osiągnąć, nie zwiększając długu?

Prawdziwy wzrost gospodarczy dają inwestycje w oświatę, infrastrukturę i na to można i warto pożyczać pieniądze. Tyle że musi temu towarzyszyć otwarcie rynku pracy i usług. Należy zmniejszyć możliwość wykorzystania luk w systemach podatkowych, zapomnieć o subsydiach, natomiast ułatwić zakładanie nowych firm. Prawo pracy musi nie tylko pozwalać szybko przyjąć pracownika, ale i ułatwiać jego zwolnienie. Dzisiaj w wielu krajach jest tak, że firma musi zbankrutować, żeby móc zwolnić pracowników. Ale np. w Danii łatwo jest zwolnić pracownika z odpowiednim pakietem świadczeń, natomiast ludzie wiedzą, że łatwo tę pracę znajdą. Dlatego bezrobocie jest tam tak niskie. Nie mówię, że zwalnianie pracowników jest korzystne, tylko że stworzenie warunków dla elastycznego rynku pracy zmniejsza bezrobocie.

Mówi pan o podniesieniu wieku emerytalnego. Czy nie grozi to jednak, że w firmach będzie zbyt dużo starych ludzi, którzy nie ustąpią miejsca młodym pracownikom?

Kraje i firmy, które będą się rozwijać, potrzebują pracowników. W ciągu następnych 20 lat 50 mln Europejczyków odejdzie na emeryturę. I tylko 10 mln nowych pracowników zasili rynek pracy. To oznacza, że mamy netto 40-milionowy odpływ siły roboczej! Nie chodzi więc o to, że jest zbyt dużo ludzi i za mało miejsc pracy dla nich, ale o odpowiedź na pytanie: czy mamy wystarczająco dużo osób odpowiednio wykształconych. I nie mówię jedynie o inżynierach, lekarzach czy naukowcach. Mówię również o elektrykach, hydraulikach, technikach, osobach zajmujących się starszymi ludźmi. Przy tym nikogo nie namawiam, aby w wieku 70 lat wchodził na rusztowania na budowie.

W rankingach zazwyczaj nasz kraj jest na dalekich miejscach. Co powinna zrobić Polska, aby stać się bardziej konkurencyjna?

Osobiście mam poważny problem z rankingami. I mam wrażenie, że mają one jakiś cel. Przecież Polacy bardzo chętnie są zatrudniani na całym świecie. W tej sytuacji wasz kraj musi inwestować w oświatę, badania i rozwój, tak, aby ludzie mogli nieustannie podnosić kwalifikacje, oraz w rozwój infrastruktury, z pewnością można też przyciągnąć więcej turystów. Do tego potrzeba sprawnego marketingu, a nie rankingów. Wierzę, że Mistrzostwa Europy w piłce nożnej będą właśnie taką okazją.

Hans-Paul Buerkner

jest prezesem BCG od 2003 r. Swoją karierę zaczynał w Commerzbanku, a do Boston Consulting Group, który wówczas był niedużą amerykańską firmą konsultingową, przeniósł się w 1991 r. Otworzył biura w Duesseldorfie i Frankfurcie i został pierwszym jej dyrektorem na Europę, potem awansował na stanowisko wiceprezesa i prezesa. Ma dyplomy Uniwersytetu w Bochum oraz Yale, zrobił doktorat z filozofii na Oxfordzie. BCG ma swoje oddziały w 42 krajach, w tym w Polsce. Została założona w Bostonie (USA) w 1963 r.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację