O wpływie tego ze wszech miar ważnego sportowego wydarzenia na polską gospodarkę napisano już tak wiele – od wziętych z sufitu fantastycznych ocen przedstawiających mistrzostwa jako gwarancję cywilizacyjnego awansu Polski, po równie atrakcyjne wizje finansowej katastrofy, której skutki będziemy z jękiem dźwigać latami – że nic równie ciekawego i atrakcyjnego nie da się już pewnie wymyślić.
Dlatego właśnie spróbuję zrobić coś z zupełnie innej beczki. Przedstawię wynik moich dogłębnych i interesujących badań naukowych dotyczących związków pomiędzy sytuacją gospodarczą Polski z jednej strony a wynikami osiąganymi przez naszą drużynę narodową z drugiej.
Ponieważ stanowimy wciąż „zieloną wyspę" Europy, pociągająco brzmiałaby hipoteza, że dobra koniunktura gospodarcza pomaga również naszej drużynie. Zaczynamy analizę danych... no i proszę! Pierwsze wielkie sukcesy polskiego futbolu nastąpiły w „złotych czasach" Edwarda Gierka. Złoto na olimpiadzie w Monachium i srebro na mistrzostwach świata w roku 1974 mogły uchodzić za ukoronowanie „wielkiego skoku", którego – według ówczesnej propagandy oraz według wspomnień postpeerelowskich emerytów dokonała wówczas ludowa ojczyzna. Niepokój może budzić tylko fakt, że powrót naszych srebrnych medalistów z Niemiec w znacznej mierze zbiegł się z początkiem końca gierkowskiego cudu, który okazał się cudem za pożyczone pieniądze.
Jeśli jednak pociągniemy badanie dalej, stwierdzimy, że dobre występy reprezentacji niekoniecznie muszą się wiązać z dobrą sytuacją gospodarczą. Odwrotnie! Choć mundial w Argentynie nas rozczarował (mimo że marzyliśmy o wejściu do finału), następny wielki sukces przyszedł w momencie, gdy zbankrutowana polska gospodarka znajdowała się na samym dnie upadku – na mistrzostwach w Hiszpanii w roku 1982. Kiedy zaś tylko sytuacja zaczęła się choć trochę poprawiać, w roku 1986 na mistrzostwach w Meksyku przeżyliśmy kompromitację w postaci trzech bramek wbitych nam przez Gary'ego Linekera i czterech wbitych przez Brazylijczyków.
Wychodziłoby więc na to, że reprezentacji pomagają jednak trudne lata. Niestety, kłam temu twierdzeniu zadaje gładka porażka z Koreą Południową w roku 2002, akurat wtedy, gdy przeżywaliśmy pierwszą potransformacyjną recesję. Alternatywna hipoteza, że lepiej nam jednak idzie w latach lepszych, może z kolei zostać natychmiast obalona w oparciu o analizę wyników na kolejnych mistrzostwach w Niemczech.