Blisko połowa Polaków uczestniczących w badaniu uważa, że ludzie żyli na Ziemi równocześnie z dinozaurami, a ponad połowa rodaków jest zdania, że geny znajdują się tylko w pomidorach genetycznie zmodyfikowanych przez naukowców, a te naturalne nie posiadają ich wcale.
Co to ma wspólnego z ekonomią? Wbrew pozorom bardzo dużo. Wyniki sondażu świadczą bowiem o tym, że z wiedzą jesteśmy raczej na bakier. I nie chodzi tu wyłącznie o wiedzę naukową. Podobnie wygląda niestety poziom świadomości w zakresie gospodarki, rynku kapitałowego i ogólnych zasad rządzących światem finansów.
O ile jednak w przypadku, gdy nie znamy odpowiedzi na pytania dotyczące otaczającego nas świata, narażamy się głównie na śmieszność, to brak wiedzy ekonomicznej ma już zdecydowanie bardziej wymierne konsekwencje. Dotyka on bowiem jednej z najbardziej newralgicznych sfer naszego życia, jaką stanowią finanse osobiste. Nie posiadając wystarczających wiadomości na temat inwestowania, ryzykujemy stratę własnych pieniędzy.
A wystarczyłoby położyć większy nacisk na szerzenie świadomości ekonomicznej wśród dzieci i młodzieży – wszak nie od dziś wiadomo, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Trudno wymagać od obecnych rodziców, by uczyli swoje pociechy jak dokonywać mądrych i przemyślanych decyzji inwestycyjnych, skoro sami nie zostali tego nauczeni. To zadanie, z jakim z pewnością musi zmierzyć się polski system edukacji.
Jeśli chcemy uniknąć w przyszłości afer podobnych do sprawy Amber Gold, to musimy najpierw zatroszczyć się o edukację ekonomiczną najmłodszych. Wytłumaczyć im, jak działa giełda, rynek surowców i jak poziom stóp procentowych przekłada się na wartość odsetek oferowanych przez banki na lokatach. Nie ma się co oszukiwać, ten proces z pewnością będzie długi i żmudny. Nie ma jednak innej drogi. Żadna, nawet najlepsza kampania społeczna, nie zapewni tak szerokiego grona odbiorców, jak uczestnictwo w szkolnych lekcjach.