Otóż amerykański Instytut Badań Energetycznych ujawnił, że stworzenie jednego miejsca pracy w mocno promowanym przez administrację Baracka Obamy sektorze tzw. zielonej energetyki kosztowało 10 mln dolarów. A prawie w tym samym czasie przedstawiciele Komisji Europejskiej zapowiedzieli obniżenie limitu biopaliw stosowanych w transporcie z 10 do 5 proc.
Pisząc o proekologicznym lobby nie mam oczywiście na myśli znanych i zasłużonych organizacji typu Greenpeace czy WWF, ale stojące za ich plecami grupy biznesowe, które pod hasłem działań korzystnych dla środowiska naturalnego, promują takie rozwiązania prawne, dzięki którym mogą osiągać ponadprzeciętne zyski. Te zyski biorą się przede wszystkim z różnych form dofinansowania przez państwo, czyli polegają na przekierowaniu strumienia pieniędzy z kieszeni zwykłych obywateli (podatki) do kasy owych biznesmenów (dotacje).
Tak właśnie jest z zieloną energią, gdzie wybudowanie i eksploatacja wiatraka, czy panelu solarnego jest tak drogie, że nie ma szansy sprzedania prądu z tych instalacji po rynkowych cenach. Dlatego wydaje się takie regulacje, które zmuszają np. dystrybutorów do kupowania prądu, ale końcowy rachunek za wysokie koszty produkcji i tak płaci zwykły konsumentów.
Jednocześnie nikt nie liczy całości ponoszonych przez środowisko naturalne kosztów takich niby proekologicznych działań. Tu najlepszym przykładem są biopaliwa, które wywołały nagły popyt na kilka gatunków roślin wykorzystywanych do ich produkcji. Efektem tego był gwałtowny wzrost cen żywności na świecie, bo zwiększano powierzchnię plantacji roślin energetycznych kosztem innych upraw. A dodatkowo dewastowano środowisko, masowo wycinając lasy deszczowe, żeby na ich miejsce sadzić palmy olejowe, czy trzcinę cukrową.
Na szczęście wygląda na to, że hojni dla proekologicznego biznesu politycy i urzędnicy się opamiętali. Wpływ na to ma zapewne globalny kryzys, który sprawił, że trzeba ograniczać publiczne wydatki. Bo na pewno nie zmiana retoryki organizacji proekologicznych. One nadal nie przyjmują do wiadomości argumentów, które są dla nich niewygodne, za to chętnie przyjmują dofinansowanie od wspierającego ich biznesu.