Czas na przejęcia

Dzisiaj większość e-sklepów z żywnością generuje straty. To wciąż zbyt niszowy biznes – mówi Jean Antoine, prezes Carrefour Polska

Publikacja: 12.02.2013 05:30

Czas na przejęcia

Foto: spółka

Jak ocenia Pan wyniki za 2012 r.?

Patrząc z punktu widzenia ogólnej sytuacji gospodarczej uważam, że wyniki są dobre. Odnotowaliśmy jednak pod koniec roku spadek konsumpcji, co odbiło się na naszych wynikach. Byliśmy rozczarowani zwłaszcza listopadem i grudniem, ale nie we wszystkich segmentach, np. zabawki zaskoczyły nas bardzo pozytywnie. W przypadku artykułów spożywczych faktycznie było niezbyt dobrze.

Z czego to wynika – Polacy zawsze na świętach nie oszczędzali, ten rok był pod tym względem jednak wyjątkowy.

Tak, podkreślam jeszcze raz koniec tego roku zaskoczył nas. Muszę zwrócić uwagę choćby na ogromną presję mediów, które o kryzysie mówią bardzo dużo. Patrząc choćby na poziom bezrobocia widać jego wzrost, ale sądzę, że na bezpośrednie zachowania konsumenta oddziałuje raczej co innego. Moim zdaniem, Polska, kraje słowiańskie na takie sytuacje reagują inaczej, niż choćby te z południa Europy. Oczywiście, jak wcześniej, jest duża grupa konsumentów z małymi zasobami, ale nawet ci, którzy nie odczuli spadku wynagrodzenia także zaciskają pasa, oszczędzając. Wystarczy, że dookoła siebie widzą problemy, ciągle o tym słyszą w telewizji i ...mamy efekty. Po prostu społeczeństwo jest mniej rozrzutne i odkłada część pieniędzy. Może się to zmieni w 2013 r. ale ciągle mamy sporo niewiadomych, dlatego trudno prognozować, co się jeszcze może wydarzyć. Bieżący  rok zaczął się tak samo jak 2012 r. – styczeń dla nas nie był zbyt dobry, ale generalnie nie jestem pesymistą. Jednak sądzę, że cały rok będzie raczej trudny.

Jak to wpływa na handel?

Najbardziej takie sytuacje odczuwają firmy niezbyt przygotowane na różne zawirowania, dlatego w efekcie niektóre z nich mogą  mieć trudności na rynku. Głównie myślę o tych firmach, które skoncentrowały się na produktach z wyższej półki, co już widać było choćby po słabych wynikach niektórych sieci. Na pewno w bieżącym roku kolejne sieci będą  odczuwać kryzys jeszcze dotkliwiej, dlatego okazji do przejęć pewnie nie będzie brakowało.

Czy wobec tego Carrefour ograniczy inwestycje?

Nie, wręcz przeciwnie, szukamy okazji do przejęć, bacznie obserwując rynek. Klasyczne hipermarkety są wystawione na największe ryzyko – mają dużą ofertę, która kusi klientów do robienia większych, niż zaplanowane zakupy. Widzimy zmiany w zachowaniach konsumenci przychodzą do sklepu coraz częściej bez dzieci, ponieważ wtedy zazwyczaj kupowali więcej. My już 3-4 lata temu zaczęliśmy przygotowywać się na takie sytuacje. Skoncentrowaliśmy się na klientach mniej zarabiających, zaczęliśmy otwierać też sklepy osiedlowe, a nie tylko duże formaty. W 2010 r. otworzyliśmy ich już 50, ok. 100 w 2011 r. a w ostatnim ponad 150. W sumie pod szyldem Carrefour Express działa ponad 300 sklepów. W tym planujemy otworzyć ok. 200 takich placówek. Ten format sklepu obok dyskontów cieszy się bardzo dużą popularnością.

A nowe hipermarkety będą?

Nowych raczej nie, ale w tym formacie planujemy także spore zmiany. Chcemy zmieniać asortyment zależnie od lokalizacji i nie mówię tylko o drobnych korektach, ale kompleksowym jego dostosowywaniu do profilu okolicznych mieszkańców – ich oczekiwań, poziomu dochodów itd. To kolejna odpowiedź na kryzys – zawsze są osoby doskonale zarabiające, w takich miejscach sklepy też posiadamy. Jednocześnie nie ma sensu utrzymywać takiej samej oferty w miejscach, gdzie mieszkają głównie ludzie znacznie mniej zarabiający. Zmiany te będziemy wprowadzać nie w skali kraju, ale poszczególnych miastach, dzielnicach. Nie  będziemy siecią, która we wszystkich sklepach sprzedaje dokładnie to samo.

Mamy zatem mały paradoks z jednej strony rocznie znika po kilka tysięcy małych sklepów, a jednocześnie małe formaty rozwijają się dzisiaj najszybciej.

Dzisiaj gwałtownie rozwijają się sieci dyskontowe, ale sklepy osiedlowe radzą sobie faktycznie doskonale, nasi franczyzobiorcy nawet w listopadzie czy grudniu zwiększyli  obroty dwucyfrowo. Jednak małe sklepy znikają – część jest nadal niedostosowana do obecnych realiów, nie mogą z racji małych kwot zamówień liczyć na konkurencyjne warunki, w relacji do innych firm. W wielu ciągle sprzedawca stoi za ladą, oferta jest ograniczona. Dzisiaj handel wygląda zupełnie inaczej i jeśli ktoś nie jest w stanie za tymi zmianami nadążyć, niestety musi się liczyć z tym, że może z biznesu zniknąć. Carrefour w takich lokalizacjach, w systemie franczyzowym, pojawia się nie tylko w dużych miastach, ale także w małych miasteczkach czy nawet wsiach i po wprowadzeniu istotnych zmian ofertowych, w zarządzaniu takim sklepem okazuje się, że obroty  rosną.

Małe sklepy są stałym elementem polskiego krajobrazu i nie znikną. Polski rynek nadal odróżnia się zdecydowanie od innych w Europie – działa tu 150 tys. punktów sprzedaży, a w drugich pod tym względem Włoszech 70 tys. Pracowałem w wielu miejscach na świecie, ale poza Chinami, Polska jest jedynym miejscem, gdzie jest tak silna pozycja tradycyjnego handlu. Rynek nie jest gotowy na gwałtowne zmiany – nikt nie może go zdominować, skoro nadal połowa jest kontrolowana przez pojedyncze sklepy, czy niewielkie firmy.

Konkurencja już prowadzi sklepy internetowe – kiedy Carrefour się na to zdecyduje?

Wtedy, kiedy będę miał pewność, że zarobi  na tym pieniądze. Dzisiaj prawdopodobnie wszyscy tracą na e-sklepach ogromne pieniądze – nie tylko w Polsce, w innych krajach wygląda to tak samo. Mój cel jako prezesa to tak prowadzić firmę, aby miała stabilne zyski. Dlatego Internet oznaczałby cofniecie się za „czerwoną linię wyników". Oczywiście, interesujemy się tym segmentem, ale w obecnych realiach nie ma, z punktu widzenia firmy, sensu sprzedawanie artykułów w tych samych cenach co w sklepie, zważywszy że marża jest bardzo niska i jeszcze ponoszenie kosztów dostawy do domu klienta. Dodatkowo, wszyscy klienci chcą mieć dostarczone zakupy przeważnie w godzinach 18-20. Możemy do tego wrócić, ale za jakiś czas. Obecnie ta usługa skierowana jest raczej do bogatszych klientów, a dzisiaj 30 proc. Polaków wydaje w swoich gospodarstwach domowych na żywność maksymalnie 2 euro dziennie.

Czy dla handlowców dzisiaj choćby z tego powodu celem jest rozwój oferty produktów pod markami własnymi?

To na pewno jeden z priorytetów, ten segment się rozwija zwłaszcza w sytuacji spowolnienia gospodarczego. Klient mniej zwraca uwagę na markę produktu a bardziej na cenę. Dlatego będziemy ten segment rozwijać, choć oczywiście do pewnych granic, nie chcę aby pod markami własnymi odbywała się połowa naszej sprzedaży. Obecnie porządkujemy tą kategorię produktów, ponieważ  niektóre nie trafiały w oczekiwania klientów, dlatego z niektórych rezygnujemy np. w segmencie majsterkowanie.

Czy na biznes przełożyły się plotki, że Carrefour planuje wycofanie się z Polski?

Nie odczuliśmy tego w ten sposób.. Bardzo nas zaskoczyła skala nagłośnienia tych zupełnie niepotwierdzonych informacji. Dzisiaj się z tego śmiejemy.

Jak ocenia Pan wyniki za 2012 r.?

Patrząc z punktu widzenia ogólnej sytuacji gospodarczej uważam, że wyniki są dobre. Odnotowaliśmy jednak pod koniec roku spadek konsumpcji, co odbiło się na naszych wynikach. Byliśmy rozczarowani zwłaszcza listopadem i grudniem, ale nie we wszystkich segmentach, np. zabawki zaskoczyły nas bardzo pozytywnie. W przypadku artykułów spożywczych faktycznie było niezbyt dobrze.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację