Dwa miesiące temu na łamach „Rz" pisałem o możliwości krachu na rynkach finansowych, wskazując jako główną przyczynę nieograniczony dodruk pieniądza i wręcz chorobliwe uzależnienie świata finansów od nowiutkich euro, dolarów, jenów, funtów i franków szwajcarskich. Zamknięcie kurka dopływu gotówki do systemu miało wywołać wzrost stóp procentowych, co z kolei pcha zadłużone państwa i instytucje finansowe w niewypłacalność.
Finansowe tsunami, czyli „Abenomics"
Stanowisko Rady Dyrektorów amerykańskiego Fedu sprzed półtora miesiąca o możliwości ograniczenia dodruku pieniądza wywołało falę niepokojów i największej od 2008 roku zmienności na giełdach i rynku długu. O stopniu choroby niech świadczy fakt, że nazajutrz po ujawnieniu stenogramów ze spotkania Fedu giełda w Tokio poleciała w dół o ponad 7 proc. w ciągu jednego dnia. Był to w istocie największy spadek od tsunami i zniszczenia elektrowni jądrowej w Fukushimie.
Jeszcze tym razem finansowe tsunami powstrzymał Bank Centralny Japonii, uciekając w kolosalną interwencję wpompowania w rynki finansowe w jeden dzień równoważności w jenach prawie 20 miliardów dolarów! O skali interwencji wiele mówi proste mnożenie: przy tak radosnym dodruku pieniądza zapowiedziany plan „wyprodukowania" w jenach 1,4 biliona dolarów w ciągu dwóch lat zostałby zrealizowany 20 miesięcy przed terminem...
Jakby tego było mało, spadkom na giełdzie towarzyszyła wyprzedaż obligacji rządowych, których rentowność niemal się podwoiła. Innymi słowy, Abenomics, od nazwiska premiera Japonii Shinzo Abe, plan megadodruku pieniądza, sztuczne i nieuzasadnione ekonomicznie zwyżki na giełdach, euforia wykreowana pozorami dobrobytu, dewaluacją jena, by podeprzeć eksport, okazał się dobry jedynie na papierze i w modelach komputerowych. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek podskoczyła do 2,5 proc. Także w Polsce nastąpiła gwałtowna wyprzedaż obligacji rządowych. Koszt długu wyrażony rentownością dziesięciolatek wzrósł z rekordowo niskiego poziomu 3 do 4,35 proc. w zaledwie trzy tygodnie.
Długoterminowi inwestorzy uciekają w gotówkę w oczekiwaniu na krach. Na scenę wkraczają krótkoterminowe spekulacje i gorący pieniądz