Grzech zaniechania

Chciałabym, by rząd mojego kraju w końcu wsparł gaz łupkowy. Nie jesteśmy ani Bliskim Wschodem ani Rosją, by marnować te nieliczne surowce, które mamy u siebie.

Publikacja: 19.10.2013 10:20

Grzech zaniechania

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodkowski Krzysztof Skłodkowski

O ile Parlament Europejski to twór mnogi, o mnogich interesach, o tyle wydawałoby się logiczne, że rząd w Polsce reprezentuje interesy Polski. Jednak w sprawie gazu łupkowego obie te instytucje działają ostatnio dziwnie podobnie.

Parlament mnoży bariery nie tylko przed wydobyciem, ale nawet przed poszukiwaniem. To pochodna wcale nie dbałości o nasze środowisko, ale ścierania się interesów wielu państw i ich biznesów, dla których nowy surowiec energetyczny wcale nie oznacza lepszej przyszłości.

Polski rząd działa podobnie, ale przez zaniechanie. Wciąż nie przygotował przepisów dotyczących gazu łupkowego. Inwestorzy odchodzą więc, niepewni czy ich pieniądze wydane u nas na poszukiwania, kiedyś się zwrócą. Można by się domyślać, że nasz rząd sam nie jest do gazu łupkowego przekonany; że chce chronić środowisko i interesy wielu firm, które zarabiają na innych energetycznych surowcach.

Zresztą mam wrażenie, że środowisko jest tutaj na końcu - od pokoleń niszczy je polskie górnictwo; teraz szpecą wiatraki i jakoś nikt się tym nie przejmuje. A warto przejechać się na południe kraju, i zobaczyć jak wyglądają miejsca, gdzie wydobywany jest „zdrowy i czysty" gaz ziemny...

Gdyby jednak rząd przejmował się środowiskiem, to już dawno sięgnąłby po najczystszą z energii - jądrową. Nie emituje spalin, hałasu, nie psuje widoku na okolicę. Działa długo i pewnie. Z braku w Polsce trzęsień ziemi i wulkanów też można się tylko cieszyć.

Ale i tutaj zapóźnienia władzy wykonawczej są ogromne. Z budową swojej atomówki rusza w tym roku Białoruś; mają je wszyscy nasi sąsiedzi (oprócz Litwy), a my wciąż tylko gadamy. I widać, że nawet do gadania zapał już osłabł.

W polskiej energetyce niewiele się więc zmienia; wciąż królują u nas surowce z Rosji i nie widać, by rządzący chcieli tutaj wspierać nowości. Bo i po co?. Za grzech zaniechania zawsze łatwiej dostać odpust w świątyni, aniżeli za zdecydowane i na daną chwilę niepopularne decyzje, zyskać poparcie własnej partii i elektoratu.

Partykularyzm interesów czy to w Polsce szlacheckiej czy teraz w demokracji bierze więc u nas górę. Czy rządzący pamiętają jak to się wtedy skończyło?

O ile Parlament Europejski to twór mnogi, o mnogich interesach, o tyle wydawałoby się logiczne, że rząd w Polsce reprezentuje interesy Polski. Jednak w sprawie gazu łupkowego obie te instytucje działają ostatnio dziwnie podobnie.

Parlament mnoży bariery nie tylko przed wydobyciem, ale nawet przed poszukiwaniem. To pochodna wcale nie dbałości o nasze środowisko, ale ścierania się interesów wielu państw i ich biznesów, dla których nowy surowiec energetyczny wcale nie oznacza lepszej przyszłości.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację