Czy w związku z przesunięciem i zarazem zwiększeniem zamówienia z czterech na sześć Boeingów 737 MAX flota Enter Air przez kolejne 2,5 roku nie ulegnie zmianie?
Trudno powiedzieć. Najważniejsze w sprawie zamówienia na nowe samoloty było dla nas to, aby dokonać przesunięcia dostawy, ponieważ obecnie nie ma potrzeby zwiększania floty samolotów o nowe samoloty ze względu na niepewność na rynku. Brak zmian w kontrakcie sprawiłby, że musielibyśmy dokonać już teraz przedpłat, a także musielibyśmy znaleźć pieniądze na wkład własny oraz znaleźć inwestora, który sfinansowałby zakup tych samolotów. W tej chwili warunki, jakie panują na rynku, są całkowicie nieopłacalne.
Łatwo było dojść do porozumienia z Boeingiem, również w kwestii odszkodowania?
Było dosyć prosto, współpracujemy z Boeingiem od około 30 lat i jesteśmy dla siebie partnerami, mamy wspólne interesy. Negocjacje trwały dość długo, bo około dwóch miesięcy, ale tylko dlatego, że trzeba było zastosować odpowiednie procedury. Ogółem jednak sposób, w jaki podeszliśmy do negocjacji, był dobrze przyjęty przez Boeinga. Nie chcieliśmy iść drogą sądową i wymuszać w ten sposób zwrotu utraconych korzyści czy strat moralnych, tylko podeszliśmy do sprawy bardzo praktycznie i przedstawiliśmy wiarygodne dowody na to, jakie straty ponieśliśmy. Boeing zaproponował nam formę akceptowalną również dla nich, by wynagrodzić nasze straty. Obie strony tego biznesu są dziś w kryzysie, więc warunki musiały być dla obu stron łatwe do zaakceptowania.
Czy informacje o tych warunkach pojawią się w raportach finansowych?