Akceptacja stabilności zatrudnienia nie jest zaskoczeniem – każdy wolałby pracować w warunkach bardziej stabilnych, a opłacanie składek tę stabilność zwiększa. Tyle że czym innym są deklaracje, czym innym sytuacja realna, w której zleceniobiorca stoi przed dylematem: dostać mniej pieniędzy na rękę czy akceptować rozwiązanie mniej stabilne. Dlatego druga część wniosków z sondażu kłóci się z praktyką: zleceniobiorcy wybierają tę formę kontraktu o pracę, bo im się to prostu bardziej opłaca. Proszę pamiętać, że na składkę ZUS składa się część emerytalna, rentowa, chorobowa i wypadkowa. Te ostatnie trzy mają de facto charakter podatku, a nie ubezpieczenia. Zauważmy, że Polacy nie garną się do płacenia składek: w prawie istnieje możliwość dobrowolnego dodatkowego ubezpieczenia w ZUS, z której mało osób korzysta. A dominująca większość prowadzących działalność gospodarczą nie wiadomo dlaczego woli płacić minimalną stawkę ryczałtową, a nie wpłacać nieco więcej do ZUS. Jest też tak, że w powszechnym przekonaniu to zlecający powinien ponieść koszt związany z opłacaniem składek, a nie przyjmujący zlecenie. Dlatego apelowałbym o ostrożność i rozsądek w wyciąganiu wniosków z tego typu sondaży, które dotyczą realnej gospodarki, gdzie zależności pomiędzy oskładkowaniem pracy a poziomem bezrobocia dla wielu nie są oczywiste.
Faktem jest, że w Polsce nadużywa się umów tymczasowych. Ta specyfika naszego rynku nie wynika jednak z cech narodowych, tylko wyjątkowo trudnej sytuacji gospodarczej w latach 2012 i 2013. Przypomnieć należy, że dekadę temu, kiedy wzrost gospodarczy spowolnił do 1 proc., bezrobocie skoczyło do 20 proc. Od tego czasu dużo się zmieniło, choćby to, że prawie 2 mln Polaków znalazło pracę za granicą, obniżając poziom bezrobocia. Ale sytuacja na rynku pracy łatwa w 2013 roku nie była. Tak długo więc, jak rynek pracy będzie rynkiem pracodawcy (jak obecnie), tak długo pracownik będzie zmuszony akceptować warunki oferowane przez zlecającego. W 2015 r., kiedy sytuacja może być dużo lepsza, pracownik będzie już w stanie wymusić przerzucenie tego kosztu na pracodawcę, a to oznaczałoby znaczne zmniejszenie nadużyć związanych z umowami czasowymi. Zakładam bowiem, że pracodawcę wtedy będzie na ponoszenie tego kosztu stać.
W przypadku umów tymczasowych należałoby walczyć z patologiami, a nie z całym systemem. Jeśli śruba zostanie za bardzo przykręcona, to Polacy będą zatrudniani przez firmy outsorsingowe za granicą... świadcząc potem usługi w Polsce. Tak już się w niektórych branżach dzieje. Ważne, by nasi decydenci zamiast kierować się wynikami sondaży, sprawdzili, jak w rzeczywistości działa polski rynek pracy, szczególnie w innych obszarach niż administracja państwowa.
Ryszard Petru przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich