Jest tak gdyż, jak chyba w żadnej innej działalności, sukces mierzony jest zerojedynkowo. Innymi słowy, albo firma trafi na ropę lub gaz, albo nie. Jeśli brakuje odpowiedniego przepływu któregokolwiek z tych surowców, traci wszystkie zainwestowane pieniądze. Czasami nie jest to wcale najgorsza możliwa opcja. Zdarza się, że pierwsze pozytywne efekty prac poszukiwawczych, dopiero w kolejnych etapach nie dają nadziei na rozpoczęcie opłacalnego ekonomicznie wydobycia. Wtedy straty są dużo większe, niż koszty wykonania pojedynczego odwiertu.
Czasami trzeba naprawdę dużo pieniędzy i wysiłku, aby osiągnąć końcowy sukces. Oczywiście, jeśli on nastąpi, wpływy są wielokrotnie większe od kosztów i to jest to, co motywuje wiele przedsiębiorstw do inwestowania w poszukiwania ropy i gazu. W tym przypadku należałoby jednak jeszcze odróżnić poszukiwania złóż konwencjonalnych od niekonwencjonalnych, w tym zwłaszcza ropy i gazu w skałach łupkowych. O ile w tym pierwszym przypadku wiemy, a przynajmniej mamy wiele przykładów jak pozyskiwać potrzebne nam paliwa, o tyle w drugim cały czas nasza wiedza jest mizerna.
Tymczasem polski regulator niemal obie działalności traktuje jednakowo. Wejście w życie nowych przepisów podatkowych (czekają już tylko na podpis prezydenta) spowoduje, że w naszym kraju renta surowcowa przy wydobyciu ropy i gazu z łupków wyniesie około 38 proc. zysków brutto osiąganych przez firmy na tej działalności. W przypadku surowców pozyskiwanych ze złóż konwencjonalnych sięgnie z kolei 42 proc. Taką różnicę trudno uznać dziś za zachęcająca, nie wspominając już o braku innych istotnych zachęt do prowadzenia łupkowych poszukiwań.
Widać to zresztą po spadającej ostatnio aktywności firm poszukiwawczych. W tym roku wykonanie odwiertów i ewentualnie zabiegów szczelinowania hydraulicznego deklarują tylko państwowe koncerny PGNiG i PKN Orlen oraz kilka podmiotów zagranicznych. Ich grono znacznie spadło w porównaniu z tym, co można było jeszcze zaobserwować dwa lata temu, gdy zaczęto w szczegółach rozmawiać o nowych regulacjach w Polsce.