Nie inaczej będzie pewnie i tym razem. Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", spełnienie tylko tych roszczeń i postulatów, które pojawiły się w ostatnim czasie, kosztowałoby budżet kilkadziesiąt miliardów złotych.
Sama „restrukturyzacja" górnictwa, na zasadach określonych w dużej mierze przez związkowych liderów, będzie kosztować ponad 5 miliardów. A w kolejce czekają rolnicy, eksporterzy żywności pokrzywdzeni przez rosyjskie embargo, nauczyciele, kolejarze... Nierozwiązany jest problem frankowiczów – dzięki osłabieniu szwajcarskiej waluty co prawda nieco przycichł, ale nie mam złudzeń, że jeśli za franka trzeba będzie znowu płacić wyraźnie ponad 4 zł, wrócą polityczne, czyli przedwyborcze, pomysły ulżenia doli kredytobiorców.
Na szczęście rządzący postanowili powalczyć także o głosy przedsiębiorców. Udowadniając przy tym, że spełnianie przedwyborczych obietnic nie musi się wiązać z sięganiem do kieszeni podatników. O co chodzi? O przygotowywany od dawna przez resort gospodarki projekt nowego prawa działalności gospodarczej. Dokument nie miał ostatnio dobrej prasy. Nie zostawiły na nim suchej nitki inne resorty, szereg bardzo poważnych uwag zgłosiło np. ministerstwo finansów. Dość powiedzieć, że same urzędy centralne miały do proponowanych zapisów aż 341 zastrzeżeń.
A że wśród wielu drobnych wątpliwości znalazły się również takie, które mogły nowej ustawie przetrącić kręgosłup – w tym dotyczące domniemania uczciwości, rozstrzygania sporów interpretacyjnych na korzyść przedsiębiorców, czy zasady, że co nie jest zabronione, jest dozwolone – jej przyszłość stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Ministerstwo gospodarki nie tylko nie zamierza jednak odkładać do szuflady projektu, który tak rozwścieczył zastępy urzędników, ale chce go forsować zgodnie z pierwotnym harmonogramem, by nowe przepisy mogły zacząć obowiązywać od początku przyszłego roku.
Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że MG, i odpowiedzialny za dokument wiceminister Mariusz Haładyj, mają przy tym poparcie Kancelarii Premiera, której zależy na pokazaniu, że premier Ewa Kopacz dotrzymuje danego słowa. W tym przypadku chodzi o zapowiedź, że prawo będzie stanowione z myślą o 99 procentach uczciwych obywateli.