Zakręcki: wyjątkowo głęboka restrukturyzacja w PZL Mielec

Bardzo trudno jest zwalniać ludzi, których szkoliliśmy przez całe lata – mówi Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec/Sikorsky Aircraft.

Aktualizacja: 07.06.2015 22:32 Publikacja: 07.06.2015 22:00

Zakręcki: wyjątkowo głęboka restrukturyzacja w PZL Mielec

Foto: Fotorzepa/Radek Pasterski

"Rzeczpospolita": Sikorsky zarządza w PZL Mielec restrukturyzację,  szykują się zwolnienia  znacznej części załogi. To wszystko skutki przegranego przetargu, wygranej francuskiego Airbusa? Przecież wcześniej, jeszcze przed decyzją MON wykluczającą ofertę PZL/Sikorsky, podkarpacka  firma dobrze  prosperowała. Nie było sygnałów, że sytuacja jest krytyczna.

Janusz Zakręcki: Koncern Sikorsky ogranicza zatrudnienie w całej korporacji,  z ok. 15 tys. zatrudnionych chce zwolnić 1400 pracowników, tyle że w PZL Mielec  zamierza dokonać  wyjątkowo głębokiej redukcji.  W ciągu kilku miesięcy, po uzgodnieniach ze związkami,  odejdzie mniej więcej pół tysiąca dobrze wyszkolonych  pracowników ze wszystkich szczebli zakładowej struktury.  To 25 procent całej załogi. Chyba nie jesteście, panowie, zdziwieni, że po kwietniowych, niekorzystnych dla nas, decyzjach MON tak się właśnie dzieje? Utrzymywaliśmy linię produkcyjną na 24 śmigłowce rocznie, produkowaliśmy od 10 do 15 sztuk rocznie, reszta czekała na zamówienia od polskiego rządu.  To prawo racjonalnego biznesu: teraz musimy zmniejszyć potencjał i dostosować organizację do potrzeb. Tyle że bardzo trudno jest zwalniać ludzi, których przez cale lata przygotowywaliśmy, żal, że nie uszanowano naszego dorobku, całej ostatniej dekady. To przecież dzięki zaangażowaniu pracowników i kadry udało się zrobić wyjątkowo dobry użytek ze 150 mln dolarów  zainwestowanych przez Sikorsky w  nowe życie PZL.

Co centrala Sikorsky ze Stratford w USA chciałaby chronić  w PZL?

Najważniejsze to utrzymanie tożsamości typowego zakładu lotniczego, potrafiącego konstruować, produkować i oblatywać statki powietrzne. Chcielibyśmy utrzymać, choć ze zmniejszoną obsadą,  w pełni sprawną  linię produkcyjną śmigłowca Black Hawk. Pod specjalnym parasolem ochronnym będzie  też ośrodek konstrukcyjno-inżynierski,  nasze centrum doskonałości ma projektować i rozwijać nowe technologie, m.in. drukowania części lotniczych metodą 3D czy projektowanie 3D. To przyszłość branży lotniczej, tego nie ruszamy, przeciwnie – będziemy nawet zatrudniali nowych inżynierów do rozwijania wspomnianych technologii i projektowania w 3D. Trzeba jednak mieć na uwadze, że zwolnione obroty w części produkcyjnej i montażowej odbiją się  także na naszych poddostawcach z całej Doliny Lotniczej.  Zatrzymanie  impetu rozwojowego, spowodowane niekorzystną decyzją MON, odczuje wielu z naszych 300 podwykonawców.  W tej branży jedno miejsce pracy w  głównej firmie generuje dwa–trzy w otoczeniu przemysłowym i biznesowym. Można przyjąć, że ten kryzys dotknie kilku tysięcy osób, a Podkarpacie to jeden z najuboższych regionów w Polsce. Zwijanie inwestycji, choćby częściowe, przez Sikorsky bardzo źle wróży przyszłym inwestycjom, nie tylko amerykańskim.

Redukcja zatrudnienia to poważny cios. Związkowcy, z którymi rozmawialiśmy, ostrzegają, że restrukturyzacja PZL oznacza też wygaszenie inwestycji...

Po przebudowie firmy, zaraz  po jej przejęciu w 2007 r. przez Sikorsky i  uruchomieniu produkcji black hawków,  doszliśmy do etapu wprowadzania w PZL najnowszych technologii.  Na razie wszystko szło zgodnie z planem. Obawiam się jednak, że w związku z obecną sytuacją poza naszym zasięgiem zostaną, niestety, projekty zupełnie nowych produktów związanych z programami śmigłowców nowej generacji.

Przecież nie wszystko stracone, wciąż jest szansa na sprzedaż nowych helikopterów, zwłaszcza rozsądny cenowo eksport.

Nasz biznes ma charakter specyficzny: wyważamy i sprzedajemy produkt specjalny o charakterze wojskowym, w takim wypadku klientem są rządy różnych krajów.  Każdy z nich starannie wybiera sprzęt, w wyborze ogromne znaczenie ma to, czy dany śmigłowiec albo inny produkt specjalny jest na wyposażeniu armii kraju – producenta. Jeśli nie, znacząco maleje chęć jego zakupu. Decyzja polskiego MON  zasiała niepewność u naszych potencjalnych klientów zagranicznych. Widzimy, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, jak zmienia się nastawienie naszych partnerów w handlowych negocjacjach. I to w krajach, w których rozmowy były zaawansowane.

Jesteście rozczarowani decyzjami polskiego rządu?

Sikorsky nigdy nie krytykuje decyzji klienta, przyjęliśmy do wiadomości wybór  MON. Ale powtórzę: zawsze, gdy rząd jakiegoś kraju zgadza się na wpuszczenie do siebie poprzez inwestycję producenta  sprzętu wojskowego, i to z najwyższej światowej półki, a takim produktem jest przecież black hawk służący w armiach 28 państw, w tym amerykańskiej,  gospodarza i inwestora powinna łączyć pewna symbioza, partnerska relacja oparta na zaufaniu i szacunku.

Tyle mam do dodania.

CV

Janusz Zakręcki – jeden z najbardziej doświadczonych menedżerów w polskim przemyśle lotniczym, współtwórca sukcesów podkarpackiej Doliny Lotniczej. Karierę rozpoczynał w WSK Rzeszów, od 2005 roku stoi na czele PZL Mielec.

"Rzeczpospolita": Sikorsky zarządza w PZL Mielec restrukturyzację,  szykują się zwolnienia  znacznej części załogi. To wszystko skutki przegranego przetargu, wygranej francuskiego Airbusa? Przecież wcześniej, jeszcze przed decyzją MON wykluczającą ofertę PZL/Sikorsky, podkarpacka  firma dobrze  prosperowała. Nie było sygnałów, że sytuacja jest krytyczna.

Janusz Zakręcki: Koncern Sikorsky ogranicza zatrudnienie w całej korporacji,  z ok. 15 tys. zatrudnionych chce zwolnić 1400 pracowników, tyle że w PZL Mielec  zamierza dokonać  wyjątkowo głębokiej redukcji.  W ciągu kilku miesięcy, po uzgodnieniach ze związkami,  odejdzie mniej więcej pół tysiąca dobrze wyszkolonych  pracowników ze wszystkich szczebli zakładowej struktury.  To 25 procent całej załogi. Chyba nie jesteście, panowie, zdziwieni, że po kwietniowych, niekorzystnych dla nas, decyzjach MON tak się właśnie dzieje? Utrzymywaliśmy linię produkcyjną na 24 śmigłowce rocznie, produkowaliśmy od 10 do 15 sztuk rocznie, reszta czekała na zamówienia od polskiego rządu.  To prawo racjonalnego biznesu: teraz musimy zmniejszyć potencjał i dostosować organizację do potrzeb. Tyle że bardzo trudno jest zwalniać ludzi, których przez cale lata przygotowywaliśmy, żal, że nie uszanowano naszego dorobku, całej ostatniej dekady. To przecież dzięki zaangażowaniu pracowników i kadry udało się zrobić wyjątkowo dobry użytek ze 150 mln dolarów  zainwestowanych przez Sikorsky w  nowe życie PZL.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację