Prezes Kompanii Węglowej: Możemy zarabiać na węglu

Niech każda z węglowych firm wyśle za granicę taki procent swojej produkcji jak my, to nie będziemy mieć w Polsce kryzysu – mówi Barbarze Oksińskiej Krzysztof Sędzikowski, prezes Kompanii Węglowej.

Aktualizacja: 15.06.2015 07:42 Publikacja: 14.06.2015 21:00

Prezes Kompanii Węglowej: Możemy zarabiać na węglu

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Rz: Chce pan zamknąć prywatną Bogdankę?

Dlaczego miałbym to robić? To dobra kopalnia i jest potrzebna na polskim rynku. Dziwię się tylko, dlaczego zarząd Bogdanki tak agresywnie atakuje Kompanię Węglową. Ja zarządzam Kompanią tak, jakby to była prywatna firma. Nikt mi z góry niczego nie narzuca – robię wszystko, by ratować jej płynność finansową. To jest mój obowiązek.

Wyprzedając zwały po bardzo niskich cenach, dołuje pan ceny węgla, co nie tylko ma negatywny wpływ na Bogdankę, ale też wcześniej czy później odbije się czkawką także samej Kompanii.

Gdy obejmowałem stanowisko prezesa KW, stan zapasów węgla na naszych zwałach sięgał 20 proc. rocznej produkcji. To jest niedopuszczalne. Zapasy rosły z kwartału na kwartał i powodowały, że cały kryzys w branży w praktyce skumulował się wyłącznie w KW. Ja jedynie obnażyłem ten kryzys, wypuszczając na rynek węgiel ze zwałów po takiej cenie, po jakiej odbiorcy byli w stanie go kupić. Ale te działania, związane z wyprzedażą zwałów powinny być podejmowane wcześniej, wówczas nie miałyby tak gwałtownego przełożenia na rynek.

Rzeczywistość wygląda jednak tak, że KW kontynuuje działalność w nierentownych kopalniach, zmuszając rentowne spółki do ograniczenia wydobycia i cięcia zatrudnienia.

Nie można mieć do mnie pretensji, że psuję rynek, bo rynek zepsuty był już dużo wcześniej. Z tym że dotąd inne spółki tego nie odczuwały, a wszystko kumulowało się w KW. Jaką mam bowiem alternatywę? Nadal produkować węgiel na zwały, by inne spółki mogły być z tego zadowolone?

Może lepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja z wydobycia w tych kopalniach, gdzie się to zupełnie nie opłaca?

Przepraszam bardzo, ale dotąd Kompania jako jedyna zdecydowała się ograniczyć wydobycie poprzez przeniesienie najbardziej nierentownych zakładów do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Podejmujemy poza tym działania, które mają na celu ograniczenie podaży węgla dla energetyki zawodowej na rodzimym rynku. Poprawiamy jakość surowca, skupiamy się na wydobyciu węgla grubego – dla odbiorców indywidualnych czy mniejszych elektrociepłowni, a także węgla koksowego, na który wciąż jest duży popyt. Oprócz tego uruchamiamy eksport, także drogą morską. W minionym roku sprzedaliśmy za granicą 4 mln ton węgla, plan na ten rok zakłada ponad 5 mln, a w ambitnym scenariuszu nawet 6 mln. Niech każda z węglowych spółek wyśle za granicę taki procent swojej produkcji jak my, to nie będziemy mieć w Polsce kryzysu węglowego. Ale na razie wszyscy potrafią tylko krytykować i narzekać, zamiast wziąć się do roboty.

Tłumaczą, że eksport jest nieopłacalny.

Przy dzisiejszych cenach węgla w dużej mierze sprzedaż w kraju też jest nieopłacalna. My szukamy zagranicznych klientów – sami i poprzez Węglokoks. Jeśli ktoś chce kupić nasz węgiel powyżej kosztów zmiennych, to go sprzedajemy. Nie boimy się tego. Eksport jest ratunkiem dla polskiego rynku, który boryka się z ogromną nadpodażą węgla. Natomiast zarządy innych firm poprzez krytykę naszej polityki sprzedażowej zasłaniają tylko własną nieudolność.

Gigantyczne promocje w KW nie mogą jednak trwać wiecznie. Kiedy się skończą?

Właściwie to już się skończyły. Już nie zawieramy kontraktów po cenach promocyjnych, jedynie realizujemy dostawy. Obecnie na zwałach zalega około 4,3 mln ton węgla. Docelowo musimy utrzymać na zapasach nieco ponad 3 mln ton, które są zastawione przez banki. Z dużymi promocjami wychodziliśmy zresztą tylko do dużych firm energetycznych i nie jest prawdą, że wyłącznie do klientów Bogdanki. Celem nie było wyeliminowanie jej z rynku, ale wyłącznie upłynnienie zapasów.

Jeśli skuszona promocją energetyka kupi dziś więcej węgla, to zgromadzi spore zapasy i zmniejszy zakupy w najbliższym sezonie grzewczym.

Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego już dziś się do tego przygotowujemy. W KW pozostało 11 kopalń, w których wdrażamy dziesiątki inicjatyw. Choć jeszcze nie zakończył się etap tworzenia tzw. Nowej Kompanii Węglowej, do której przeniesione zostaną wszystkie kompanijne kopalnie, to faktyczny proces restrukturyzacji już się rozpoczął. Zmniejszamy zatrudnienie wskutek przechodzenia pracowników na emerytury, zwiększamy wydobycie najlepszej jakości węgla, trzymamy w ryzach koszty i tniemy wydatki na inwestycje. Szacujemy, że na projekty inwestycyjne we wszystkich 11 kopalniach wydamy w tym roku około 580 mln zł, a poza tym uda nam się wygenerować o ponad 300 mln zł więcej oszczędności w tym roku, niż zakłada nasz biznesplan. Przewidujemy też, że koszty produkcji węgla spadną nam z 294,87 zł/t w całym 2014 r. do 225,75 zł/t w lipcu tego roku. To ogromny postęp. Przy takich działaniach osiągnięcie trwałej rentowności w 2017 r. jest jak najbardziej realne.

Wciąż jednak najgorsze kopalnie będą ciągnęły w dół całą firmę.

Ja w rozmowach z dyrekcją poszczególnych kopalń i ze związkami zawodowymi stawiam sprawę uczciwie – droga do Spółki Restrukturyzacji Kopalń jest wciąż otwarta. Ranking kopalń o najwyższych kosztach produkcji jest wszystkim znany. Jeśli te najsłabsze kopalnie nie zdołają poprawić efektywności, to trzeba będzie podjąć radykalne decyzje. Ale proszę nie traktować tego jako groźby, program naprawczy w spółce przebiega naprawdę dobrze, lepiej nawet, niż przypuszczaliśmy.

Znajdą się chętni do zainwestowania w Nową Kompanię Węglową?

Jestem o tym przekonany. To będzie naprawdę dobra spółka, z dużym potencjałem. Będzie miała kilka kopalń bardzo dobrych, z kosztami produkcji takimi jak w prywatnej Bogdance, ale też część ryzykownych zakładów. Nasz biznesplan zakłada, że nawet w scenariuszu niskich cen węgla będziemy w stanie zarabiać na sprzedaży węgla. Na początku zapowiadaliśmy, że poza wkładem Węglokoksu potrzebujemy od inwestorów 2 mld zł kapitału. Dziś, po wdrożeniu planu naprawczego, sądzimy, że wystarczy 1,5–1,6 mld zł. Jestem pewien, że znajdą się firmy, które zechcą zainwestować w nową spółkę. Tym bardziej że w przyszłości rozważamy jej debiut na giełdzie.

W biznesplanie dla inwestorów można wyczytać, że kluczowe inicjatywy będą wdrażane dopiero w IV kw., po jesiennych wyborach. KW ma tyle czasu?

Nie należy tak tego rozumieć. Nowa KW dopiero się tworzy i efekty naszych działań będą najbardziej widoczne dopiero w IV kw. Tak jak wspomniałem, szereg działań podejmujemy już dziś, dzięki czemu systematycznie poprawiamy efektywność kopalń. Szacujemy, że już na koniec roku większość naszych kopalń osiągnie rentowność. Wiem, że nasze działania nie podobają się konkurentom. Ale jak przychodziłem do KW, to mówiłem, że najbardziej nie będą mnie lubić prezesi innych węglowych firm.

CV

Krzysztof Sędzikowski jest prezesem Kompanii Węglowej od grudnia 2014 r. Wcześniej szefował takim spółkom jak KGHM, Boryszew czy CTL Logistics. Był również doradcą procesów restrukturyzacyjnych w Lotosie, Eurolocie, PLL LOT oraz JSW. Jest absolwentem Akademii Technicz no-Rolniczej w Bydgoszczy.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: To nie są wybory prezydenckie
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wojna orła ze smokiem
Opinie Ekonomiczne
Dr Mateusz Chołodecki: Czy można skutecznie regulować rynki cyfrowe
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy