Karol Wałachowski: Inwestycje teraz albo nigdy. Stawka najbliższej dekady jest bardzo wysoka

Potrzebujemy dziś szarpnięcia cuglami gospodarki. Stawka najbliższej dekady jest bardzo wysoka, szans na podjęcie takich decyzji mogą nie mieć przyszłe pokolenia. Za 20 lat będzie już za późno. Na szczęście w Polsce istnieje duże społeczne oczekiwanie modernizacji, czego symbolem jest debata wokół CPK.

Publikacja: 07.06.2024 08:07

Wizualizacja CPK

Wizualizacja CPK

Foto: CPK/ materiały prasowe

Szybki rozwój Polski po 1989 r. spowodowany był w dużej mierze dwoma czynnikami: integracją ze światem zachodnim i idącą za nią transformacją gospodarczą oraz dobrze wykształconymi, głodnymi sukcesów i lepszego życia obywatelami. Każdy z tych czynników powoli wygasa. Zbliżenie się poziomem rozwoju do państw zachodnich (PKB na osobę na poziomie 70 proc. niemieckiego czy 80 proc.) czyni nas zbyt drogimi podwykonawcami prostych procesów – ta ścieżka nie będzie już prowadzić do dalszego rozwoju.

Czas na modernizację i szarpnięcie cuglami gospodarki. Za 20 lat będzie już za późno

Demografia bardzo szybko staje się naszą piętą achillesową. Jak przewiduje GUS, utrzymując wskaźnik urodzeń na obecnym poziomie (1,2), w 2060 r. będzie nas już tylko 26,7 mln, z czego tylko 13,3 mln obywateli w wieku produkcyjnym (obecnie 22 mln) i aż 9 mln w poprodukcyjnym (7,3 mln obecnie). Co zrobić, aby polski złoty wiek – jak nazywa go ekonomista Marcin Piątkowski – nie zamienił się w kolejne stracone pokolenia?

Czytaj więcej

Marcin Piątkowski: Polska musi dziś przycisnąć pedał gazu, inaczej nigdy nie dogoni Zachodu

Zegar nieubłaganie tyka. Nie ma już czasu udawać, że problemu nie ma. Młodszej struktury demograficznej mieć już nie będziemy, rosnąć będzie też liczba osób w wieku poprodukcyjnym. Tak naprawdę tylko w ciągu najbliższej dekady możliwa będzie modernizacja i szarpnięcie cuglami gospodarki. Za 20 lat będzie już za późno – zdolności państwa do pokrywania kosztów inwestycji ulegną zmniejszeniu, dusząc się pod wpływem bieżącego finansowania emerytur, służby zdrowia i polityk senioralnych.

Pierwszy kierunek jest oczywisty: transformacja energetyczna

Zwłaszcza że obecna sytuacja fiskalna umożliwia realizację ambitnych celów. Dług publiczny na poziomie tylko 46 proc. PKB (przy średniej dla strefy euro 91 proc.), niskie koszty utrzymania zadłużenia (1,7 proc. PKB), prognozowane spadki stóp procentowych i generalne wysokie zaufanie do Polski tworzą warunki do finansowania inwestycji. Obserwując debatę publiczną ostatnich miesięcy, można odnieść także wrażenie, że w Polsce istnieje duże społeczne oczekiwanie modernizacji, czego symbolem jest debata wokół CPK.

Szerokie inwestycje w atom wydają się priorytetem, dla których nie ma żadnych alternatyw

Co więc robić? Pierwszy kierunek jest oczywisty i jest nim transformacja energetyczna. Jak szacuje PIE, Polska gospodarka traci około 9 mld zł na obecnej, opartej na węglowodorach strukturze. Szerokie inwestycje w atom wydają się priorytetem, dla których nie ma żadnych alternatyw. Drugi kierunek to zrównoważony rozwój Polski. Rosnące dysproporcje pomiędzy dużymi miastami i resztą kraju są faktem. To ostatni moment na polityki terytorialne skierowane do średnich miast, które posiadają niezbędną infrastrukturę i potencjał ludnościowy do bycia konkurencyjnymi. Program wsparcia skupiający się na wsparciu dla ich specjalizacji gospodarczych, budowie potencjału akademickiego i usługach publicznych mógłby przywrócić im szansę na dalszy rozwój. Rozumieją i robią to Niemcy, Brytyjczycy, Hiszpanie. Te dwa obszary to tylko naprawianie błędów ostatnich lat i próba przezwyciężenia negatywnych tendencji.

Rozwój polskiej gospodarki. Stawka najbliższej dekady jest bardzo wysoka

Modernizacja powinna dotyczyć także budowania naszej przyszłej konkurencyjności. Kierunek wydaje się oczywisty – jest nim wsparcie dla sektorów o wysokiej wartości dodanej, z dobrymi wynagrodzeniami i wysoką innowacyjnością. Szeroko pojęte IT, biotechnologia, deep tech – to wszystko branże przyszłości, w których już mamy wiele sukcesów. Gdybyśmy na tym etapie zwiększyli inwestycje w kształcenie, współpracę i podnieśli poziom inwestycji, byłoby nam łatwiej konkurować na globalnym rynku i potencjalnie połatać naszą dziurę demograficzną Polakami mieszkającymi za granicą czy migrantami, dla których Polska będzie po prostu dobrym miejscem do życia.

Stawka najbliższej dekady jest bardzo wysoka, szans na podjęcie takich decyzji mogą nie mieć przyszłe pokolenia. Wymaga to jednak jeszcze jednej ważnej rzeczy. Pewnego poziomu zgody całej klasy politycznej i horyzontu myślenia dłuższego aniżeli kolejne wybory. A jak pokazuje sprawa inwestycji CPK, która ciągnie się od 50 lat, takiego myślenia w polskiej polityce zdecydowanie brakuje. 

Karol Wałachowski

Karol Wałachowski

mat. prywatne

Autor

Karol Wałachowski

Doktor ekonomii, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

Szybki rozwój Polski po 1989 r. spowodowany był w dużej mierze dwoma czynnikami: integracją ze światem zachodnim i idącą za nią transformacją gospodarczą oraz dobrze wykształconymi, głodnymi sukcesów i lepszego życia obywatelami. Każdy z tych czynników powoli wygasa. Zbliżenie się poziomem rozwoju do państw zachodnich (PKB na osobę na poziomie 70 proc. niemieckiego czy 80 proc.) czyni nas zbyt drogimi podwykonawcami prostych procesów – ta ścieżka nie będzie już prowadzić do dalszego rozwoju.

Pozostało 89% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację