Prognozowanie ekonomiczne jest o tyle trudne, że na stan gospodarki wpływa nieskończenie wiele czynników, od normalnych zjawisk ekonomicznych poczynając, poprzez wybryki krajowych i zagranicznych polityków, a na aktywności Słońca kończąc (to nie żart – są poważne badania pokazujące, jak plamy słoneczne wpływają na decyzje gospodarcze ludzi).
Ekonomiści robią więc co mogą, żeby udzielić odpowiedzi na zadawane pytania o płace, ceny, kursy walut i sytuację na giełdzie. Co uczciwsi (a może po prostu mający więcej wiedzy) opatrują swoje prognozy wieloma zastrzeżeniami na temat niepewności i ryzyka związanego z nieprzewidzianymi zdarzeniami. To się zresztą nie podoba, bo na pytanie, w co zainwestować pieniądze, wszyscy pragną otrzymać jedną, konkretną odpowiedź. Choćby po to, by potem móc zwalić winę za niewłaściwe decyzje na złego doradcę (a broń Boże nie musieć brać jej na siebie). Pod tym względem wszyscy solidaryzują się z Winstonem Churchillem, który uskarżał się, że na to samo pytanie dwaj dobrzy ekonomiści zawsze dają dwie różne odpowiedzi, a jeśli jeden z nich jest ekonomistą naprawdę wybitnym (chodziło o Keynesa) – to nawet trzy różne odpowiedzi.
Zdając sobie sprawę z tego, jak trudno o „pewną" prognozę, niektóre rzeczy o roku 2016 da się jednak powiedzieć. Po pierwsze to, że wchodzimy w niego z gospodarką w niezłym stanie, z rosnącą solidnie produkcją, spadającym bezrobociem, stabilnymi cenami i nadwyżką w wymianie handlowej z zagranicą. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś niespodziewanego trzęsienia ziemi, rozpędzona gospodarka będzie się pewnie posuwać przez dłuższy czas tą samą ścieżką. Perspektywy na nowy rok nie wyglądają więc najgorzej.
Po drugie jednak, przed polską gospodarką czai się wiele zagrożeń, które mogą stopniowo doprowadzić do pogorszenia sytuacji. Zarówno w kraju, gdzie nowy rząd podejmuje sporo działań niewzbudzających specjalnego entuzjazmu uczestników rynku, jak i za granicą. Jeśli ktoś tego nie zauważył – to ostrzeżenie przyszło już w pierwszych dniach roku w postaci tąpnięcia na chińskiej giełdzie.
No i po trzecie, nie najlepiej wyglądają nastroje na rynku. Pokazują to przede wszystkim prowadzone przez GUS badania nastrojów przedsiębiorstw. Potwierdzeniem są jednak również dane o spadającej dynamice inwestycji, a także sytuacja na giełdzie.