Adam Jasser: Czas szukać politycznego porozumienia o euro w Polsce

Demona strachu przed euro da się sprowadzić do parteru. Tak jak udało się przekonać Polaków, że warto zejść z kursu na autorytaryzm i izolację.

Publikacja: 02.02.2024 03:00

Adam Jasser: Czas szukać politycznego porozumienia o euro w Polsce

Foto: Bloomberg

Powołanie nowego rządu premiera Donalda Tuska, który zadeklarował, iż Polska powróci z peryferiów Unii Europejskiej do jej centrum, obudziła wśród zwolenników przyjęcia euro nową nadzieję. Jednak nawet jeśli klimat dla euro stanie się w Polsce bardziej sprzyjający, to jeszcze długa droga do zaistnienia politycznych okoliczności, w których przygotowania do przyjęcia wspólnej waluty staną się realne.

Dyskusja o euro koncentruje się na próbach ustalenia rachunku korzyści i zagrożeń zarówno gospodarczych, jak i społecznych, związanych ze wspólną europejską walutą. Rachunek ten często próbuje uwzględnić także kwestie polityczne, mające pośredni wpływ na wymiar gospodarczy. Chodzi tu zarówno o kwestię szerszego bezpieczeństwa Polski i jej umocowania w strukturach Zachodu, jak i wpływu politycznego na wspólnotę europejską, które są często podnoszone przez zwolenników wspólnej waluty.

Oponenci euro również używają argumentów quasi-politycznych – mówią o utracie suwerenności lub wyolbrzymiają inflacyjne skutki, jakie rzekomo wystąpiły we wszystkich krajach strefy euro. Jednak to właśnie w Polsce przez ostatnie dwa lata ceny rosły znacznie szybciej niż w strefie euro, stąd trudno traktować tego typu stwierdzenia inaczej niż jak wyraz politycznego sprzeciwu wobec przyjęcia wspólnej waluty.

Z kolei zwolennicy euro zdają się często nie doceniać siły politycznego i społecznego sprzeciwu, mając nadzieję, że racjonalne argumenty i rzetelna analiza ma szansę przekonać eurosceptycznych polityków, jak i znaczną część polskiego społeczeństwa, niechętną porzuceniu złotego na rzecz euro.

Gdzie jesteśmy dziś

Istotnie, przez ostatnie osiem lat właściwe instytucje takie jak Narodowy Bank Polski czy Ministerstwo Finansów właściwie nie robiły bieżącej, profesjonalnej, a przede wszystkim publicznie prezentowanej analizy przygotowania Polski do euro ani też bilansu korzyści.

Wynikało to z silnego ideologicznego sprzeciwu poprzedniej partii rządzącej wobec pogłębiania integracji Polski z Unii Europejską. Natywistyczna narracja PiS, prezentująca Unię Europejską jako projekcję imperialnych zamysłów rzekomo wrogich Polsce Niemiec, uniemożliwiła racjonalny udział agend państwa w dyskusji na ten temat.

Poświęcone euro wypowiedzi prezesa NBP Adam Glapińskiego, który uzurpuje sobie prawo do definiowania polityki w tej kwestii, również nacechowane były wyraźną ideologiczną i polityczną niechęcią do wspólnej waluty, stając się częścią dominującej narracji poprzedniego obozu władzy.

Próby powrotu do publicznej dyskusji na temat euro wywołują natychmiastową, histeryczną reakcję „Obozu Patriotycznego”, tradycyjnie zbudowaną na pomówieniach i insynuacjach o rzekomym reprezentowaniu obcych interesów. Przykładem może być wpis na Platformie X znanego prawicowego komentatora Marcina Palade, który w reakcji na noworoczny artykuł w „Rzeczpospolitej” pod tytułem „Czy to już czas na wprowadzenie w Polsce euro?” (2.01.2024 r.) napisał: „Od pierwszych godzin Nowego Roku ostro do roboty wzięli się naganiacze na euro od Sorosa”.

Motyw „narzucania” Polsce euro przez Niemcy i inne wrogie siły jest i pozostanie kluczowym elementem narracji PiS stworzonej na potrzeby mobilizacji eurosceptycznej części elektoratu. Jarosław Kaczyński nieustannie straszy przecież Polaków integracją europejską, jako spiskiem przeciwko niepodległości Polski.

W tych warunkach nawet przychylne wspólnej walucie środowiska biznesowe wypowiadają się o niej ostrożnie, obawiając się „strat wizerunkowych”, jak to niedawno przyznał główny ekonomista jednej z organizacji biznesu.

Z jednej strony mamy więc efekt mrożący, gdzie instytucje i biznes doskonale rozumiejący, dlaczego przyjęcie euro w Polsce byłoby korzystne, boją się narazić na zarzuty o zdradę stanu, a z drugie narracje o utracie niezależności, połączone z podkreślaniem ryzyk i konieczności przygotowania się na nieznane negatywne skutki.

Pomijając absurd takiego stawiania sprawy – nie można się przecież w pełni przygotować na nieznane skutki, które w dodatku mogą okazać się iluzoryczne – narracja wyolbrzymiająca ryzyka karmi się sama sobą. Ewidentne korzyści z euro pomijane są w rachunku zdominowanym przez strachy.

Mądrzejsi o doświadczenia innych

Tymczasem doświadczenia innych krajów po niemal 20 latach funkcjonowania wspólnej waluty pokazują, że akurat Polska z dynamiczną, konkurencyjną i zdyfersyfikowaną gospodarką osiągnęła dużo wyższy stan gotowości na wstąpienie do wspólnego obszaru walutowego niż niektóre kraje, które przyjęły euro na początku.

Paradoks polega na tym, że często bolesne doświadczenia innych krajów wcale nie oznaczają, że automatycznie powtórzą się one w Polsce. Tym bardziej że gdy skoro są już rozpoznane i gdy wiemy – właśnie na podstawie tychże doświadczeń – jak do nich nie dopuścić.

Zatem zwłoka w przyjęciu euro w Polsce w gruncie rzeczy przyczynia się do tego, że jesteśmy bardziej, a nie mniej gotowi do maksymalizowania korzyści i ograniczenia ryzyka tej operacji.

Oczywiście nie oznacza to, że instytucje państwa takie jak bank centralny, Ministerstwo Finansów czy instytuty ekonomiczne nie powinny podjąć na nowo bardziej precyzyjnych i kompleksowych analiz przygotowujących Polskę do euro. Jest to absolutnie konieczne, chociażby ze względu na kwestię wypełnienia kryteriów i ustalenia kursu złotego, po jakim zakotwiczymy się w euro.

Jak w przypadku wszystkich innych krajów, polskie władze będą musiały wynegocjować konkretne warunki i harmonogram przystąpienia do wspólnej waluty, a to wymaga rzetelnych danych i analiz, a nie prowizorki opartej na przekonaniach. Analizy wskażą również, jakie działania regulacyjne i ostrożnościowe w systemie finansowym, zastąpią obecnie służące temu elementy polityki monetarnej.

Ekonomia czy raczej polityka

Z ekonomicznego punktu widzenia Polska jest nie tylko gotowa, by rozpocząć drogę ku euro, ale dysponuje też bagażem doświadczeń innych krajów, by uniknąć problemów, jakie tu i ówdzie wystąpiły.

Podstawowym wyzwaniem pozostaje w tej sytuacji polityka. W polskim parlamencie nadal nie ma większości zdolnej do przeprowadzenia tej operacji. Większości koniecznej, mając na uwadze fakt, że kraje strefy euro przystępowały do niej w warunkach w miarę szerokiego konsensusu politycznego. Bez tego uruchamianie procesu przygotowań do euro wystawiłoby Polskę na finansowe i gospodarcze turbulencje, w tym gry na złotym przez fundusze spekulacyjne z całego świata.

Podporządkowanie kursu walutowego, a zatem także stóp procentowych politycznej wojnie o niepewnym skutku oznaczałoby destabilizację otoczenia gospodarczego i w efekcie podważało cele przyjęcia euro.

Oznacza to, że w obecnej kadencji Sejmu uruchomienie procesu przyjmowania euro byłoby zdecydowanie przedwczesne. Będzie tak, dopóki Polacy nie wyłonią w kolejnych wyborach szerokiej reprezentacji zdolnej do przegłosowania niezbędnych zmian w konstytucji i innych ustawach, bez czego odejście od złotego nie będzie możliwe.

Do tego czasu warto przede wszystkim zmierzyć się z mitami na temat zagrożeń związanych z euro, jakie dominują w publicznym dyskursie w Polsce. Jest to zadanie dla wszystkich, którzy uważają, że euro będzie dla Polski korzystne –biznesu, ekonomistów, liderów opinii oraz polityków.

Demona strachu przed euro da się sprowadzić do parteru. Tak jak udało się przekonać Polaków, że warto zejść z kursu na autorytaryzm i izolację, tak da się ich przekonać, że euro będzie dla nich korzystne. Nie lękajmy się.

Adam Jasser

Adam Jasser jest zastępcą redaktora naczelnego „Visegrad Insight”. W latach 2010–2014 sekretarz Rady Gospodarczej i minister w Kancelarii Premiera Tuska

Powołanie nowego rządu premiera Donalda Tuska, który zadeklarował, iż Polska powróci z peryferiów Unii Europejskiej do jej centrum, obudziła wśród zwolenników przyjęcia euro nową nadzieję. Jednak nawet jeśli klimat dla euro stanie się w Polsce bardziej sprzyjający, to jeszcze długa droga do zaistnienia politycznych okoliczności, w których przygotowania do przyjęcia wspólnej waluty staną się realne.

Dyskusja o euro koncentruje się na próbach ustalenia rachunku korzyści i zagrożeń zarówno gospodarczych, jak i społecznych, związanych ze wspólną europejską walutą. Rachunek ten często próbuje uwzględnić także kwestie polityczne, mające pośredni wpływ na wymiar gospodarczy. Chodzi tu zarówno o kwestię szerszego bezpieczeństwa Polski i jej umocowania w strukturach Zachodu, jak i wpływu politycznego na wspólnotę europejską, które są często podnoszone przez zwolenników wspólnej waluty.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację