Poprzednim razem, gdy na Ziemi było tak ciepło, jak w lipcu 2023 r., poziom oceanów był o 8 m wyższy od obecnego, a po Europie hasały hipopotamy. A było to – jak twierdzi dr Karsten Haustein, klimatolog z Uniwersytetu w Lipsku – 120 tys. lat temu. Teoria wysnuta z badań powietrza zamkniętego w polarnych lodowcach i oceanicznych osadów wydobytych z głębokości kilku kilometrów może nie przemawiać do wszystkich. Ale z faktem, że miniony miesiąc był najgorętszym na Ziemi od czasu rozpoczęcia rewolucji przemysłowej w XIX wieku, polemizować już trudno.
Z danych unijnego serwisu klimatycznego Copernicus Climate Change Service oraz Światowej Organizacji Meteorologicznej wynika, że średnia temperatura w lipcu 2023 r. na całym globie wyniosła 16,95 st. C, bijąc rekord sprzed czterech lat o ponad 0,2 stopnia. Zresztą wielkość wzrostu także była rekordowa. Rozpoczęcie wydobywania i wykorzystywania na masową skalę paliw kopalnych doprowadziło do wzrostu średniej temperatury o ok. 1,5 st. C na przestrzeni ostatnich 150 lat. Skutki właśnie widzimy: wielkie pożary na południu Europy, 53 stopnie w Chinach, niewiele mniej w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie, ryzyko przyspieszonego załamania się Prądu Zatokowego, co wywróci klimat na naszej półkuli do góry nogami, ale to także pacjenci szpitala w Phoenix w amerykańskim stanie Arizona, poparzeni wskutek upadku na rozgrzany asfalt, z dnia na dzień tracąca barwy rafa koralowa na Florydzie i coraz więcej turystów z południowej Europy spędzających wakacje nad Bałtykiem. A to dopiero preludium.
Czytaj więcej
Przybywa cudzoziemców, którzy postanowili spędzić w tym roku urlop tam, gdzie jest chłodniej, niż na południu Europy.
Jeśli średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 st. C – co zapewne stanie się jeszcze w tym stuleciu – dni z takimi temperaturami jak w lipcu będzie kilkakrotnie więcej, a fale upałów będą nawiedzały Europę co pięć lat. Patrząc jednak na to, w jaki sposób Zachód (nie) walczy z kryzysem klimatycznym, można przyjąć, że taki rozwój wypadków byłby niebywałym szczęściem.
W maju na stronach Centrum Badań Komisji Europejskiej opublikowano badanie „Regionalny wpływ zmian klimatycznych na popyt turystyczny w Europie”, w którym naukowcy opisali wpływ coraz szybszego podgrzewania się Ziemi na nasze wakacyjne plany i przyzwyczajenia, które w tej chwili generują – bezpośrednio i pośrednio – 10 proc. PKB całej UE. Z ich prognoz wynika, że wzrost średniej temperatury o 3 lub 4 st. C zmniejszy średnią liczbę turystów o prawie 10 proc. w południowej Europie i zwiększy o 5 proc. na północy. Do Polski w poszukiwaniu temperatury takiej jak dziś ma przyjechać nawet o 10 proc. więcej osób.