Nie wiem, jak bardzo wpłynął na to fakt, że Ursula von der Leyen od 2019 r. jest pierwszą kobietą na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej, ale wyraźnie widać, że w ostatnich latach KE zdecydowanie zabrała się za wyrównanie kobiecych szans na rynku pracy. Bo choć o przepisach dotyczących udziału pań we władzach spółek dyskutowano w Brukseli od ponad dekady (od 2012 r.), to dopiero pod koniec 2022 r. została przyjęta dyrektywa UE o poprawie równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych, która ma na nich wymusić zwiększenie udziału „niedostatecznie reprezentowanej płci” we władzach.

Nieco krócej, ale i tak przez kilka lat, dyskutowano o oczywistej – jak mogłoby się wydawać – zasadzie równej płacy za taką samą pracę, którą wprowadzą w życie przepisy przyjęte w czwartek przez Parlament Europejski. Wymuszą one też większą jawność wynagrodzeń w firmach, skłaniając je do wyrównania różnic płacowych związanych z płcią pracownika, a w praktyce zniosą lukę płacową między mężczyznami i kobietami, które w krajach Unii zarabiają średnio o 13 proc. mniej za tę samą pracę. Do tego dochodzą wdrożone ostatnio w polskim kodeksie pracy dyrektywy – rodzicielska i work-life balance, które mają ułatwić pracującym rodzicom (obecnie głównie kobietom) pogodzenie obowiązków opiekuńczych i zawodowych. W praktyce mają zaś doprowadzić do zrównania szans kobiet i mężczyzn, równego traktowania w miejscu pracy. Na wdrożenie unijnych regulacji dotyczących kwot we władzach spółek czy przejrzystości płac firmy, przynajmniej formalnie, mają jeszcze czas. Chcąc jednak im sprostać, powinny już teraz zacząć wprowadzać zmiany. Z korzyścią dla biznesu, bo wielu spółkom przyda się uporządkowanie systemu płac i określenie przejrzystych zasad wynagradzania. A sporo analiz dowodzi też, że firmy stawiające na różnorodność we władzach osiągają lepsze wyniki od tych, które o to nie dbają.

Sądzę, że na nowych regulacjach skorzystają również mężczyźni. Wielu z nich nie chce być tatusiami od święta ani żyć wyłącznie dla kariery. Co więcej, biorąc pod uwagę ambicje edukacyjne i zawodowe kobiet (częściej kończą studia niż panowie), a także asertywność pań, na regulacyjnych wymogach dotyczących równych szans na rynku pracy, niezależnie od płci, mogą z czasem korzystać mężczyźni.