Robert Gwiazdowski: Wolność słowa i handlu. „Nie” na Orlenie

Prezes Orlenu podjął decyzję, żeby nie sprzedawać w sieci tygodnika „Nie”. I się rozpętało piekło. Że narusza tym wolność słowa zagwarantowaną w konstytucji.

Publikacja: 16.03.2023 03:00

Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek

Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Po pierwsze, chciałem przypomnieć, że konstytucja niczego nie gwarantuje, tylko deklaruje. Po drugie, niby jak nastąpiło to naruszenie? Art. 14 stanowi, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy”, a 54 ust. 1, że „każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów”.

Prasa jest więc wolna. Jerzy Urban mógł założyć swój tygodnik, a autorzy w nim pisujący mogą wyrażać w nim swoje poglądy. I wyrażają. Ale okazuje się, że muszą mieć też prawo, żeby Orlen sprzedawał ich tygodnik. Dlaczego? Ano dlatego, że Orlen jest „państwową spółką”. Potwierdza to moją tezę, że jakby był prywatną, mielibyśmy problem z głowy. I nie tylko zresztą ten. Ale Orlen nie zostanie sprywatyzowany.

O tym więc, co się dzieje w Orlenie – decyduje rząd. Bo rząd ma większość głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. A rząd powołuje Sejm. A w Sejmie większość mają ci, którzy wygrali wybory zgodnie z obowiązującą proporcjonalną ordynacją wyborczą w wielomandatowych okręgach wyborczych, przy określonym progu przeliczania głosów na mandaty zgodnie z systemem d’Hondta.

I nagle wszyscy, którzy uważają, że Orlen musi być państwowy, mają pretensje, że państwo rządzi Orlenem. Ale przecież państwo to rząd. Posługujemy się mitycznym pojęciem „państwo”, jakby to była całość. A tak nie jest. To jest konkretny rząd, a nie mityczne państwo. Rząd, czyli większość wyłoniona w takich, a nie innych, proporcjonalnych wyborach. I rząd sobie decyduje, co robi Orlen. A Orlen podejmuje działania, które mają szanse spodobać się rządowi – czyli większości akcjonariuszy. Czyli tak, jak powinno być.

Chcecie, żeby było inaczej? Są dwa sposoby. Odpolitycznić spółki Skarbu Państwa. Wszystkie rządy je „odpolityczniały”. Ale skoro zarządy tych spółek miałyby być odpolitycznione i robić co innego, niż chce rząd, to po co mają być spółki Skarbu Państwa? Drugi sposób jest taki, żeby je sprywatyzować. Oczywiście może przyjść znowu jakiś PiS i je „zrepolonizować”. Jak Pekao SA, Alior, kolejkę na Kasprowy Wierch. Więc mam pomysł taki, żeby rozdać akcje spółek będące w posiadaniu Skarbu Państwa. Każdemu po równo. BGK może każdemu otworzyć rachunek maklerski – łącznie z dziećmi. I powinno to dotyczyć wszystkich – także noworodków – rok po wejściu w życie ustawy. Żeby był czas na… I może się dzietność poprawi. Bo taki pakiecik to niezła emeryturka.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Po pierwsze, chciałem przypomnieć, że konstytucja niczego nie gwarantuje, tylko deklaruje. Po drugie, niby jak nastąpiło to naruszenie? Art. 14 stanowi, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy”, a 54 ust. 1, że „każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów”.

Prasa jest więc wolna. Jerzy Urban mógł założyć swój tygodnik, a autorzy w nim pisujący mogą wyrażać w nim swoje poglądy. I wyrażają. Ale okazuje się, że muszą mieć też prawo, żeby Orlen sprzedawał ich tygodnik. Dlaczego? Ano dlatego, że Orlen jest „państwową spółką”. Potwierdza to moją tezę, że jakby był prywatną, mielibyśmy problem z głowy. I nie tylko zresztą ten. Ale Orlen nie zostanie sprywatyzowany.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił