Dziś ciekawy produkt giełdowy w postaci nowych spółek nie pojawi się na naszym rynku sam. Trzeba o to zawzięcie walczyć. Dobra wiadomość jest taka, że nie jest to mission impossible. Potwierdzać to mogą trwające właśnie dwie oferty publiczne (Celon Pharma i REINO Dywidenda Plus). Okres jesienny to zwykle dobry czas dla rynku pierwotnego, więc zapewne na tych dwóch debiutach się nie skończy. Powodów do hurraoptymizmu jednak nie ma.
Dzisiaj głównym problemem jest nie to, że brakuje spółek, które mogłyby się pojawić na giełdzie. Kłopot w tym, że wiele z nich wciąż nie widzi wartości dodanej z zostania spółką publiczną. Oczywiście można narzekać, że indeksy giełdowe są na stosunkowo niskich poziomach i w takich warunkach ciężko jest uzyskać sprzedającym akcje atrakcyjne wyceny. Na to jednak zapracowały kolejne ekipy polityczne, dokonując m.in. demontażu OFE, obciążając banki kolejnymi kosztami czy też angażując spółki energetyczne w ratowanie górnictwa. Równie ważny, jeśli nawet nie ważniejszy, jest jednak klimat, jaki panuje ostatnio wokół rynku kapitałowego. Nie tylko o nim zapomniano w polityce gospodarczej państwa, ale wręcz podważono jego istotną rolę w finansowaniu rozwoju przedsiębiorstw. I w tym przypadku pierwsze skrzypce grali politycy, którzy chyba nie w pełni rozumieją, czym tak naprawdę jest giełda i rynek kapitałowy. Jeśli państwo nie umie albo po prostu nie stać go na to, żeby pomóc rynkowi, to niech chociaż mu nie szkodzi. Czy to takie trudne?