Analiza dostępnych już danych na temat sytuacji finansowej przedsiębiorstw po trzech kwartałach tego roku pozwala sformułować kilka wniosków co do perspektyw makroekonomicznych. I nie są to – niestety – wnioski zbyt budujące.
Po trzech kwartałach stan gotówki i depozytów przedsiębiorstw niefinansowych w Polsce sięgał blisko 250 mld zł. Wynik finansowy brutto wyniósł 103,4 mld zł wobec 86 mld zł w tym samym okresie 2015, co daje wzrost o 20,2 proc., licząc rok do roku. Inwestycje przedsiębiorstw ogółem wyniosły po trzech kwartałach br. 79,9 mld zł wobec 87,2 mld zł w 2015, a ich spadek w ujęciu rok do roku sięgnął 9,1 proc. W podsektorze samorządowym inwestycje po trzech kwartałach miały wartość 10,5 mld zł wobec 19,5 mld zł przed rokiem, co daje spadek o 85,7 proc.
Takie są fakty, na które warto zwrócić uwagę. Trendy ogólne w finansach przedsiębiorstw, znajdujące odbicie w słabnących wskaźnikach makroekonomicznych, wyglądają więc po trzech kwartałach następująco: rośnie wynik finansowy brutto, rosną oszczędności przedsiębiorstw, mocno spadają inwestycje. Przyczyny, dla jakich pęcznieją zapasy gotówkowe i depozyty, są powszechnie znane, przynajmniej one nie stanowią zagadki dla ekonomistów.
Zapaść inwestycyjna to nie wszystko
Czy jednak zapaść inwestycyjna w wystarczającym stopniu wyjaśnia spowolnienie wzrostu gospodarczego, jak zwykło się powszechnie tłumaczyć, nadając na dodatek temu objaśnieniu często skrajnie niemerytoryczne zabarwienie (bojkotowanie inwestycji przez samorządy i sektor prywatny na przekór rządowi)? Naturalnie – nie.
Inwestycje to ledwie jedna piąta wsadu do PKB. Trzykrotnie większą, i przez to poważniejszą, rolę odgrywa w przypadku dynamiki PKB (choć już nie dla potencjału wzrostu) konsumpcja. Na pozór wygląda ona bardzo dobrze, rosnąc w przyzwoitym tempie 4–5 proc. To za sprawą wysokiej dynamiki konsumpcji mogliśmy w ogóle osiągnąć te 2,5 proc. realnego wzrostu w trzecim kwartale. Ale tu też nie brakuje niespodzianek.