Notabene obecny prezes NBP Adam Glapiński napisał o tej teorii ciekawą książkę. Chodzi o to, że obserwując rozwój socjalistycznych idei, Schumpeter przewidywał, że spowodują one lawinowy rozrost oczekiwań społecznych i biurokracji, która będzie je zaspokajać. A na to potrzebne będą pieniądze.
Istnieją jednak granice opodatkowania, z czego profesor Schumpeter – w odróżnieniu od profesora Belki – zdawał sobie sprawę. David Hume ponad 200 lat wcześniej pisał, że „podobnie jak niedostatek nadmiernie wygórowane podatki, powodując zniechęcenie, niszczą przemysł". A jak zniszczymy przemysł, zniszczymy podstawę opodatkowania. Wtedy możemy dowolnie zwiększać stawki podatkowe – wpływów i tak nie będzie. Schumpeter przewidywał więc w „Końcu państwa podatków", że trzeba będzie z nich w ogóle zrezygnować i wprowadzić socjalizm.
Jeśli zatem będziemy podatki podnosić – jak tego chce Marek Belka, którego onegdaj Jacek Żakowski umieścił w poczcie największych polskich liberałów – „wcześniej czy później" będziemy musieli z nich zrezygnować, bo i tak ich nie starczy na zaspokajanie coraz większych oczekiwań społecznych, których rozbudzaniem zajmują się politycy i ekonomiści podzielający poglądy Belki.
Mnie osobiście cieszy jedno – Belka wreszcie przyznał, co powtarzam od lat, że „składki na ZUS to też podatki". Bezsprzecznie. Nie wiem tylko, dlaczego pan profesor przez lata twierdził, że podatki w Polsce nie są wysokie, skoro składki to też podatki? Ale może małostkowość jakaś przeze mnie przemawia i niepotrzebnie się czepiam.
Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady Warsaw Enterprise Institute