Budżet europejskiej wartości dodanej

Popierajmy zasadę europejskiej wartości dodanej. Pogodzi ona interesy unijnych beneficjentów i płatników netto, przełamując transakcyjną koncepcję gry interesów o sumie zerowej.

Publikacja: 07.05.2018 22:09

Budżet europejskiej wartości dodanej

Foto: Bloomberg

Unijna debata na temat nowych wieloletnich ram finansowych rozpoczęła się tradycyjnie od dzielenia skóry na niedźwiedziu. Od kalkulacji tego, kto zyska, a kto straci, choć akurat o tym wiadomo niewiele. Umknął natomiast zupełnie uwadze opinii publicznej fakt, że nowy budżet ma ulec gruntownej modernizacji wokół logiki opartej na europejskiej wartości dodanej.

Łącząc Europę siecią kolejową i energetyczną

Budżet europejski to w dużej mierze budżet „inwestycyjny". To go odróżnia od budżetów narodowych. Zastosowanie zasady europejskiej wartości dodanej oznacza, że każde unijne euro będzie wydawane nie tylko bardziej efektywnie, ale też przyniesie korzyści większej liczbie państw i ostatecznych beneficjentów. Europejska wartość dodana zapewni też większą spójność między politykami europejskimi a sposobem zarządzania budżetem.

Najłatwiej pokazać to na przykładzie instrumentu „Łącząc Europę", z którego finansowane są głównie projekty na infrastrukturę transportową i energetyczną. Doświadczenia w obecnej perspektywie finansowej z wdrożenia tego instrumentu w przypadku sieci bazowych korytarzy transportowych są bardzo pozytywne. Choć cały program administrowany jest centralnie w Brukseli, to kluczowe decyzje w procesie zarządzania podejmowane są w przejrzysty sposób, a priorytety inwestycyjne ustalane są w pełnym porozumieniu z państwami członkowskimi.

Punktem wyjścia było wyznaczenie przez europejskiego ustawodawcę przebiegu sieci bazowej korytarzy transportowych. Konkretne priorytety zostały następnie ustalone w planach pracy przygotowanych przez koordynatorów europejskich dla dziewięciu korytarzy transportowych.

Na etapie realizacji inwestycji, dzięki scentralizowanemu zarządzaniu, możliwe stało się zastosowanie zasady elastyczności – „wykorzystaj albo strać" pieniądze. Wymusza ona na beneficjentach efektywną i terminową realizację projektów. W wyniku tego procesu na półmetku bieżącej perspektywy finansowej podpisano umowy na finansowanie projektów, dla których dofinansowanie przekracza już 95 proc. budżetu instrumentu „Łącząc Europę".

Dobry przykład Rail Baltica

Jednym z takich projektów jest linia kolejowa Rail Baltica, łącząca Polskę z krajami bałtyckimi. Znaczące wsparcie tej inwestycji przez Unię Europejską jest świetną ilustracją dla odejścia od stricte krajowych priorytetów, tj. działań poprawiających wewnętrzną spójność terytorialną i społeczną, na rzecz odcinków transgranicznych. Nieprzypadkowo instrument „Łącząc Europę" daje premię dla projektów transgranicznych poprzez wyższy maksymalny pułap dofinansowania.

Koncepcja europejskiej wartości dodanej ma swoje uzasadnienie ekonomiczne. W sektorach sieciowych – tam, gdzie często rynek zawodzi – konieczna jest interwencja publiczna. Syndrom „pierwszego inwestora" jest typowy dla odcinków transgranicznych.

Państwo, które wcześniej zdecydowało się na inwestycję po swojej stronie, zamiast uzyskania premii rynkowej, ponosi z tego tytułu spore koszty oczekiwania na inwestycję ze strony sąsiada. Interwencja publiczna na poziomie finansowania projektów z poziomu Unii Europejskiej służy korekcie rynku i stwarza nieporównywalnie większą europejską wartość dodaną niż suma działań na poziomie państw narodowych.

Oparcie nowych ram finansowych na koncepcji europejskiej wartości dodanej skutkowało przesunięciami w propozycji Komisji Europejskiej z polityki spójności czy wspólnej polityki rolnej na rzecz tych programów, w których korzyści są większe i rozkładają się na większą liczbę państw. Stąd w propozycji nowej perspektywy finansowej dostrzeżone zostały instrumenty, które pozwalają na tworzenie europejskiej wartości dodanej.

Zgodnie z tym, co podkreśla przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, ustalenie budżetu nie powinno być przedsięwzięciem księgowym, ale ma sprzyjać realizacji priorytetów i ambicji budowy spójnej Europy. Inaczej mówiąc, inwestowanie tam, gdzie występuje europejska wartość dodana, pozwala zwiększyć przekonanie, że pieniądze podatników wydawane są efektywnie, w taki sposób aby integrować Unię, zwiększać jej konkurencyjność, a przy okazji ograniczać zjawisko eurosceptycyzmu.

Chociaż dziś niewiele jeszcze wiemy o podziale budżetu na koperty narodowe, to Polska niewątpliwie pozostanie największym beneficjentem netto. Przy okazji jednak będzie też beneficjentem w znacznie większym wymiarze – właśnie projektów o największej europejskiej wartości dodanej. Dotyczy to nie tylko inwestycji transportowych.

Blisko trzykrotne zwiększenie budżetu w obszarze migracji i ochrony granic nie leży tylko w interesie Grecji czy Włoch, ale całej Unii. Podobnie podwojenie środków na program Erasmus+ (program w dziedzinie edukacji, szkoleń, młodzieży i sportu – red.) to wielka szansa dla wszystkich młodych Europejczyków na poszerzenie swoich horyzontów edukacyjnych, a przy okazji doskonała szczepionka na eurosceptycyzm.

Jak przekonać Holendrów i Austriaków

W kontekście rozpoczynających się teraz negocjacji budżetowych musimy zrozumieć, że znacznie trudniej będzie przekonać płatników netto do wnoszenia dodatkowych składek do unijnego budżetu. Takim państwom, jak Holandia, Szwecja czy Austria, która wkrótce przejmie przewodnictwo w Radzie Unii, nie wystarcza już argument uzupełnienia brakujących środkowych po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii, by popierać podwyżkę składek.

Dlatego popierajmy zasadę europejskiej wartości dodanej. Budżet oparty na takiej logice pogodzi interesy beneficjentów i płatników netto, pozwoli przełamać transakcyjną koncepcję gry interesów o sumie zerowej na rzecz dobra wspólnego, wynikającego z większej integracji europejskiej.

Paweł Wojciechowski jest koordynatorem europejskim korytarza transportowego, w przeszłości był ministrem finansów i wiceministrem spraw zagranicznych.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację