Same firmy, w tym szczególnie spółki zachodnich korporacji, bardzo niechętnie ujawniają swoje dane finansowe, choćby przychody ze sprzedaży. Tłumaczą się wytycznymi z centrali, która narzuca im takie ograniczenia.
Najwyraźniej nawet wśród globalnych korporacji upowszechniło się stare rosyjskie przysłowie, chętnie powtarzane także w polskim biznesie: ciszej jedziesz, dalej dotrzesz. Jego przeciwwagą było z kolei polskie powiedzenie o łowieniu ryb w mętnej wodzie, sugerujące, że niejasne, mało przejrzyste sytuacje sprzyjają nieuczciwym zachowaniom. Zgadza się z tym najwyraźniej Komisja Europejska, która wdrożoną przed rokiem dyrektywą nałożyła na duże spółki publiczne oraz instytucje finansowe obowiązek raportowania poszerzonych informacji niefinansowych. Komisja uznała, że dla dobra gospodarki, w imię jej zrównoważonego rozwoju, warto, by firmy obok sprawozdań finansowych podawały więcej danych m.in o tym, jak inwestują, jak zarządzają ludźmi i jak oceniają swoje ryzyka.