W kontekście napiętych stosunków między Warszawą a Brukselą łatwo tę zmianę w budżecie odczytać jako karę wymierzoną rządowi PiS za naruszenie zasad praworządności. Faktycznie jednak jest odwrotnie: mniej pieniędzy z polityki spójności to dla nas nagroda.

Komisja Europejska rzeczywiście zamierza uzależnić wypłatę części funduszy od poszanowania zasad praworządności. Ale czy i ile na tym stracimy, będziemy wiedzieć dopiero za kilka lat. Teraz strumień euro jest ograniczany z dwóch powodów. Po pierwsze, UE zmienia swoje priorytety wydatkowe. Chce więcej przeznaczać na politykę obronną i migracyjną, a mniej na wspieranie rozwoju uboższych regionów, czemu służy właśnie polityka spójności. Po drugie, Polska nie jest już w UE pariasem, nie potrzebuje takiej pomocy rozwojowej jak kilkanaście lat temu. W pewnych obszarach potrzebują jej dziś bardziej kraje z południa strefy euro, jak Grecja i Hiszpania, które zmagają się z wysokim bezrobociem. I właśnie dlatego, że pieniądze z polityki spójności stygmatyzują, powinniśmy być dumni z tego, że dostaniemy ich mniej.

Można oczywiście argumentować, że „pieniądze nie śmierdzą", lepiej, żeby płynęło ich z UE więcej niż mniej. To jednak argument bałamutny. Matematyka pozornie jest nieubłagana: mniej unijnych funduszy to mniejsze wydatki (głównie publiczne), mniej pracy przy budowie dróg, mniejszy PKB. Ale kluczowe pytanie brzmi, czy oprócz tego popytowego efektu pieniądze z polityki spójności mają też efekt podażowy, tzn. czy budują potencjał polskiej gospodarki. A to nie jest wcale jasne.

Jak przekonywał mnie niedawno prof. Grzegorz Gorzelak z UW, unijne fundusze przyczyniły się do postępu cywilizacyjnego Polski i upiększyły krajobraz, ale to nie przekłada się wprost na postęp gospodarczy. Często bywa odwrotnie. Unijne fundusze finansowały wiele zbędnych inwestycji, których jedynym efektem jest to, że trzeba je będzie utrzymywać. A polityka rolna, na którą w nowym unijnym budżecie też będzie mniej środków, jest wręcz hamulcem rozwoju, bo blokuje zmiany konieczne dla zwiększenia produktywności polskiego rolnictwa.