Rz: Jak radzi sobie Credit Agricole Bank Polska?
Piotr Kwiatkowski: Kondycja banku jest dobra. W pierwszym półroczu miał 810 mln zł przychodów i 98 mln zł zysku netto – to wyniki zagregowane z EFL, czyli naszą spółką leasingową. Przychody są nieco większe niż rok temu, za to zysk urósł o 17 proc. Nasze ambicje co do zyskowności są większe, ale biorąc pod uwagę transformację banku, co wiąże się z dość poważnymi kosztami, wyniki są niezłe.
Transformacja jest skończona?
Kilka lat temu zdecydowaliśmy, że chcemy być bankiem uniwersalnym, oferującym pełną paletę produktów i usług nie tylko dla klientów indywidualnych, ale też dla korporacji, firm średnich i małych oraz osób prowadzących działalność gospodarczą. To była duża zmiana. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że nasz bank jest już w pełni uniwersalny. Mamy też inne usługi w grupie, takie jak leasing i faktoring oferowane przez EFL, zarządzanie aktywami – przez Almundi, oferujemy też szeroką gamę ubezpieczeń. Nasza strategia zakłada dalszy rozwój w kierunku bankowości uniwersalnej z zachowaniem dominującej roli bankowości detalicznej i dużego udziału historycznie silnej oferty consumer finance. Naszym zdaniem najlepszy model to jedna trzecia zaangażowania w bankowość korporacyjną, dwie trzecie w detaliczną. Ze względu na dochodowość daje to dobrą efektywność zarządzania kosztami finansowania i przychodami oraz bezpieczeństwo. I do takiego modelu dążymy.
Jesteście małym bankiem uniwersalnym, a takim, ze względu na niskie stopy procentowe, podatek bankowy czy wydatki na IT, trudno konkurować z największymi. Jak chcecie zbudować skalę?