Budowanie wartościowej relacji z klientem to proces długotrwały i złożony. I oczywiście, nasza „marka" i doświadczenie pełnią w tym procesie istotną rolę, niemniej, choć można je uznać za konieczne, nie są to zdecydowanie warunki wystarczające.
Przede wszystkim proces budowania tej relacji wymaga czasu. I nawet jeśli „punkt wyjścia", czyli nasza reputacja, ewentualne polecenia etc. działa na naszą korzyść, to sama relacja podlega nieustannej weryfikacji, jest poniekąd – choć z czasem coraz mnie widocznie - wciąż od nowa wystawiana na próbę. Dzieje się tak dlatego, że fundamentem wartościowej i dobrej relacji pomiędzy doradcą a klientem jest zaufanie.
Kim jest więc zaufany doradca?
Można powiedzieć, że statusem tym mogą się cieszyć przede wszystkim ci, dla których sam fakt zdobycia zaufania nie jest celem pierwszorzędnym. Jest nim natomiast troska o klienta.
Ten wzorzec sprawdza się zresztą nie tylko w branży doradczej. Dla Steve'a Jobsa ważniejsze niż zarabianie pieniędzy było stworzenie komputera, a potem telefonu i stałe ich udoskonalanie. Zuckerberg chciał stworzyć platformę komunikacji między studentami. Podobnie słynni chirurdzy – jak choćby prof. Adam Maciejewski – koncentrują się na pomocy pacjentowi, a nie na własnej popularności, czy sławie.
Wspólną cechą dobrego, zaufanego doradcy jest to, że bardziej skupia się on/ona na budowaniu i utrzymywaniu tej wartościowej relacji, niż na bieżącej transakcji.