Do zarządzania tym kłębowiskiem potrzeba osoby, która potrafi zarządzać skomplikowanymi projektami, ale też rozmawiać ze wszystkimi stronami.

Czy będzie tą osobą wskazany przez Skarb Państwa kandydat na stanowisko szefa parkietu Adam Maciejewski? Jest niezłym kandydatem, bo zna rynek, wie, które tryby tej machiny chodzą słabo i wymagają poprawy, a w których nic nie trzeba zmieniać. Od lat przygląda się temu mechanizmowi jak zegarmistrz staremu zegarowi.

Nowy szef giełdy ma przed sobą jednak bardzo trudne zadania, bo i giełda jest już inna, od kiedy stała się firmą publiczną. Tu, jak nigdzie indziej, potrzeba osoby, która z jednej strony będzie ulegała oczywistej presji akcjonariuszy na zwiększanie zysków, a z drugiej dbała o to, by środowisko giełdowych białych kołnierzyków, czyli maklerów, zarządców funduszy i bankowców, miało również w podziale tego tortu swój udział. Mimo że indeksy w ubiegłym roku wzrosły o około 20 proc., obroty bardzo spadły, co stwarza realne zagrożenie egzystencji dla części uczestników rynku. Przed giełdą stoją także biznesowe wyzwania, zwłaszcza te związane z rewolucją technologiczną, czyli wprowadzeniem nowego systemu zleceń – na wzór giełdy w Nowym Jorku. Ten proces jest już opóźniony o kilka miesięcy, więc Skarbowi Państwa zależy, aby giełdą pokierowała osoba, która da gwarancję szybkiego i solidnego uporania się z tym zadaniem.

Ministerstwo Skarbu liczy zapewne też na to – w imię zasady: ciszej nad tą trumną – że uda się tą szybką nominacją uspokoić nie najlepsze nastroje wokół polskiego rynku kapitałowego. Po tzw. aferze filmowej, w którą zamieszany jest były prezes GPW Ludwik Sobolewski (angażował się w finansowanie produkcji filmowej, w której miała uczestniczyć jego życiowa partnerka), przed warszawskim parkietem stanęło wyzwanie odbudowania zaufania – i to nie tylko w świecie finansów, ale także – a może przede wszystkim – wzmocnienia swojej społecznej wiarygodności. Giełda to jedna z niewielu organizacji, które do tej pory cieszyły się dużą estymą i powagą. To, czy opinia publiczna nie potraktuje licznych informacji z tabloidów i portali plotkarskich jako podstawowego źródła wiedzy o giełdzie, w dużej mierze teraz zależy od postawy samego odwołanego wczoraj prezesa Ludwika Sobolewskiego. I na koniec: chwała właścicielowi GPW, że nie uległ presji, aby umieścić w zarządzie tej firmy byłych polityków. Spekulowano bowiem, że do konkursu na szefa giełdy może przystąpić nawet Waldemar Pawlak. Były prezes PSL i wicepremier zna się na giełdzie: jest jednym z najlepszych inwestorów indywidualnych wśród polskich polityków, ale dla wszystkich lepiej by było, gdyby tak łatwo nie rezygnował z działalności politycznej.