Gazpromowy Nord Stream realnym zagrożeniem dla PGNiG?

Planu budowy Nord Stream nie traktuję jako projektu neutralnego dla PGNiG, ale jako stanowiący realne biznesowe zagrożenie – pisze wiceprezes PGNiG

Aktualizacja: 19.12.2007 08:36 Publikacja: 19.12.2007 01:45

Red

Firmy PGNiG i Gazprom współpracują na płaszczyźnie handlowej od wielu lat. W biznesie spory zdarzają się często, jednak nasza spółka zawsze stara się znaleźć kompromisowe rozwiązania, w duchu wzajemnego porozumienia i korzyści dla zainteresowanych.

Z żalem konstatuję, że wraz z rosnącą ekspansją firmy Gazprom w Europie i na świecie relacje dwustronne pomiędzy naszymi firmami osłabły nie z winy PGNIG. W 2005 r. Gazprom w ultymatywnym tonie zażądał od nas zmiany dotychczasowej formuły cenowej obowiązującej w tzw. kontrakcie jamajskim, co doprowadziło do istotnego wzrostu ceny importowanego przez PGNIG gazu rosyjskiego. Przed ponad rokiem nasi rosyjscy partnerzy jednostronnie zaprzestali wnosić na rzecz spółki EuRoPol Gaz pełną wysokość opłat za przesył swojego gazu przez Polskę.

Najważniejsze jest jednak to, że zdecydowanie odmawiają kompromisowego rozwiązania sporu istniejącego pomiędzy trzema akcjonariuszami, a dotyczącego zasad współpracy w ramach spółki EuRoPol Gaz, w tym możliwości szybszego spłacenia przez spółkę zadłużenia wobec strony rosyjskiej czy dostosowania statutu spółki do wymogów polskiego kodeksu handlowego.

Rozumiem, że wspomniana wcześniej zmiana relacji między Gazpromem i PGNiG jest efektem zmiany strategii rosyjskiego koncernu. Strategia ta polega na wykorzystywaniu sprzedaży gazu do wchodzenia do systemów przesyłowych danego kraju, a także przejmowaniu klientów i rynków zbytu dotychczasowych partnerów. Oczywiście, na obecnym etapie procesu umacniania pozycji PGNiG, adaptowania się spółki do gry na wolnym rynku PGNiG nie widzi możliwości takiego “dobrowolnego” dzielenia się rynkiem – cenowe możliwości dumpingowe Gazpromu postawiłyby nas na z góry przegranej pozycji.

Przyznaję, że walka PGNiG o pozycję na polskim i już za chwilę środkowoeuropejskim rynku, a co za tym idzie, możliwość zapewnienia naszym klientom bezpieczeństwa i stabilności dostaw gazu, zmusza nas do prowadzenia polityki może wypranej z medialnych sentymentów i uniesień, ale za to opartej na twardym rachunku ekonomicznym, wieloletnich planach inwestycyjnych, przewidywalności i niezawodności. Jako firma, ale i klient Gazpromu, mamy trudne doświadczenia z lutego 2004 r. oraz stycznia 2006 r., kiedy to negocjując podwyżkę cen na dostawy gazu dla Białorusi i Ukrainy, Gazprom wstrzymał dostawy gazu. Jestem więc pewien, że silne PGNiG SA jest także w interesie samego Gazpromu – jest ono bowiem solidnym klientem i partnerem w biznesie.

Nie ukrywam, że planu budowy gazociągu Nord Stream z zawodowego punktu widzenia nie traktuję jako projektu neutralnego dla PGNiG, ale jako stanowiący realne biznesowe zagrożenie dla mojej firmy. Jeżeli spojrzeć na mapę, na planowaną trasę Nord Stream i jego odnogę na terenie RFN biegnącą wzdłuż polskiej granicy, od Bałtyku poprzez Czechy i Słowację, to natychmiast widać, że będziemy mieć wokół siebie tzw. pętlę gazową. Jeżeli PGNiG nie zdywersyfikuje źródeł i kierunków importu gazu, to stanie się izolowaną, zależną od jedynego dotychczasowego dostawcy wyspą.Trasa przebiegu, ale i niezwykle wysokie koszty tej inwestycji zdają się wskazywać, że już od początku projekt Nord Stream pomyślany został jako alternatywa dla dotychczasowych szlaków tranzytu gazu rosyjskiego. Potwierdza to porównanie kosztów inwestycji, które w przypadku pierwszej nitki Nord Stream są ponadczterokrotnie wyższe niż koszty drugiej nitki gazociągu jamalskiego o tej samej przepustowości. Wspomniana druga nitka mogłaby z łatwością zastąpić gazociąg Nord Stream, a jej ułożenie nie powodowałoby trudności technicznych.

Wiele prac projektowych przy pierwszej nitce jamalskiej przewidywało dalszą rozbudowę gazociągu Jamał (dla przykładu przystosowane do drugiej nitki są tłocznie na trasie gazociągu). Trudno w tej sytuacji nie zapytać, co sprawiło, że Gazprom zdecydował się na budowę czterokrotnie droższego, powodującego ekologiczne zagrożenie gazociągu na dnie morza?W kontekście powyższego łatwiej zrozumieć politykę Gazpromu wobec spółki EuRoPol Gaz. Spółka ta odpowiada za przesył rosyjskiego gazu przez terytorium Polski do Europy Zachodniej. Przez lata stanowiła przykład dobrej współpracy między PGNiG a Gazpromem. Jednakże pod koniec 2005 roku rosyjscy członkowie zarządu EuRoPol Gazu zażądali radykalnego obniżenia stawek przesyłowych i złożyli do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (który zgodnie z prawem zatwierdza wysokość stawek przesyłowych) własny dwuosobowy wniosek taryfowy, niezależnie od wniosku złożonego przez zarząd spółki.

EuRoPol Gaz był prawdopodobnie jedyną polską firmą energetyczną, z której w tym samym czasie wpłynęły do URE dwa wnioski o zmianę taryfy z różnymi stawkami.

Warto dodać, że wniosek rosyjskich członków zarządu był niezgodny z uchwałą zarządu EuRoPol Gazu oraz porozumieniem międzyrządowym podpisanym w 2003 roku. Wniosek ten trafił do prezesa URE pod koniec 2005 roku, dokładnie w tym samym czasie, kiedy Gazprom zażądał od PGNiG znacznego wzrostu cen gazu w kontrakcie jamalskim. Równocześnie od dwóch lat rosyjski koncern opłaca stawki za przesył gazu przez Polskę niższe, niż wynika z taryfy zatwierdzonej przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. W 2006 roku zaległości Gazpromu wobec EuRoPol Gazu wyniosły ponad 75 mln złotych. Powoduje to wymierną szkodę także dla PGNiG jako udziałowca EuRoPol Gazu oraz dla polskich podatników.

Obecna sytuacja może się okazać niebezpieczna dla EuRoPol Gaz, który jest zadłużony wobec Gazpromu i spółek z nim powiązanych na kwotę około 3 mld złotych. Brak odpowiednich wpływów za przesył gazu może doprowadzić do trudności ze spłatą kredytu. Dlatego PGNiG tak zdecydowanie nalega na szybkie rozwiązanie sporu o taryfę.

PGNiG nie szuka przy tym sposobu na zmaksymalizowanie taryfy, ale na zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa finansowego dla EuRoPol Gaz. Stoimy na stanowisku, że EuRoPol Gaz powinien jak najszybciej dokonać refinansowania swojego zadłużenia na rynku finansowym. Pozwoli to na obniżenie oprocentowania i uzyskanie oszczędności w wysokości ponad 70 mln zł rocznie. To mniej więcej kwota, jaką Gazprom jest winien spółce za 2006 rok.

Jako udziałowcy w spółce EuRoPol Gaz nie możemy spokojnie odnosić się do tego, że Gazprom, jako jeden z trzech udziałów EuRoPol Gazu, konsekwentnie pobiera znaczne zyski z wysoko oprocentowanych kredytów udzielonych tej spółce w przeszłości na budowę gazociągu Jamał-1.Dodatkowo PGNiG chce, aby taryfa przesyłowa umożliwiła zapewnienie prowadzenia działalności operacyjnej przez EuRoPol Gaz oraz zapewniała spłatę zadłużenia. Dokładnie taka taryfa była przewidziana w międzyrządowym porozumieniu podpisanym pomiędzy Rosją i Polską w 2003 r. Zakładała ona, że w 2007 roku stawka przesyłowa powinna wynieść 6,98 zł za przesył 1000 m sześć. gazu na odległość 100 km. Tymczasem obecnie Gazprom żąda, aby taryfa była o 25 proc. niższa.

Przyznam, że z uwagą i pewną nadzieją przeczytałem wypowiedź pana prezesa Miedwiediewa. Być może ostatnie medialne działania Gazpromu w Polsce zwiastują zmianę strategii rosyjskiego koncernu wobec EuRoPol Gazu?

Firmy PGNiG i Gazprom współpracują na płaszczyźnie handlowej od wielu lat. W biznesie spory zdarzają się często, jednak nasza spółka zawsze stara się znaleźć kompromisowe rozwiązania, w duchu wzajemnego porozumienia i korzyści dla zainteresowanych.

Z żalem konstatuję, że wraz z rosnącą ekspansją firmy Gazprom w Europie i na świecie relacje dwustronne pomiędzy naszymi firmami osłabły nie z winy PGNIG. W 2005 r. Gazprom w ultymatywnym tonie zażądał od nas zmiany dotychczasowej formuły cenowej obowiązującej w tzw. kontrakcie jamajskim, co doprowadziło do istotnego wzrostu ceny importowanego przez PGNIG gazu rosyjskiego. Przed ponad rokiem nasi rosyjscy partnerzy jednostronnie zaprzestali wnosić na rzecz spółki EuRoPol Gaz pełną wysokość opłat za przesył swojego gazu przez Polskę.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację